sobota, 27 grudnia 2014

Jak jest teraz?

Hej.

To będzie ostatni post. Jem teraz po 1000 kcal dziennie. Powoli wracam do normalnego jedzenia. Staram się uprawiać sport, ale spalać w miarę jak najmniej kalorii. Życie jest lepsze, odzyskałam kolory w mych oczach.
Coś wam powiem, smutek mija. Pustka mija. A potem jest tylko pokój.
Postanowiłam zrobić ten post, aby pokazać, że da się jakoś tam żyć.
Jakoś idzie z moim poczuciem winy. Płaczę dużo. Ale jestem dumna, ponieważ od paru lat nie mogłam porządnie się wypłakać. Ponownie mam swoje człowieczeństwo, jestem taka szczęśliwa z tego powodu. Nie dajcie się jedzeniu, jedzenie to tylko jedzenie. Chcecie być dziewczynkami, które nie mogą sobie poradzić ze najzwyklejszą rzeczą? Schudnąć można zdrowiej, nie raniąc głowy i ciała. Ba możecie siebie wzmocnić.
Próby samobójcze będą waszą tarczą. Powodem do dumy. "Dałam radę."
Ta piosnka idealnie oddaje jak się czuję. Warto posłuchać.

Nie dajcie się. Jesteście dużo warte, jesteście piękne. Nie zabijajcie siebie, jesteście pięknymi istotami. Życie jest najpiękniejszą rzeczą, jaką dostałyście - nie marnujcie tego. Nie róbcie tego co ja.

Masz jeszcze szansę. Walcz. Walcz o swoje życie.

środa, 24 września 2014

Czy ktokolwiek wypłacze dla mnie morze łez?

Kocham jeść, ale nienawidzę konsekwencji jedzenia. Lubię jeść, ale nienawidzę konsekwencji jedzenia. Nie lubię jeść, nienawidzę konsekwencji jedzenia. Nienawidzę jeść, nienawidzę konsekwencji jedzenia.


Znowu długo nie pisałam - tym razem problemy ze szkołą. Pewna doradczyni nie chciała, żeby dyrektorka mnie przeniosła do lepszej klasy (inny system niż w Polsce), ale w końcu wyszło na to, że mnie przeniosła do lepszej klasy. O wiele lepiej się czuję. Ludzie z klasy są okej, chyba się jakoś dogadamy. No i nie dostaję ataku paniki w szkole! Jest się czym pochwalić :).

Z klasy 9H2 jestem w klasie 9R2 :3.

Jestem w dość dobrym humorze, na niemieckim piszemy monologi wewnętrzne - a to bardzo lubię. Na matmie też mam fajny temat (nie wiem jak się to nazywa po polsku ;_;) i na angielskim świetnie spędzam czas. Same plusy.

Zastanawiam się kiedy wyjdę z szafy, jak zazdroszczę ludziom, którzy już to zrobili...

Ale przejdźmy do najfajniejszej części zwanej jedzeniem.
Bilans:
1x serek wiejski dietetyczny (117 kcal)
2x jabłka (100 kcal)

Ćwiczeń nie robiłam, ponieważ aktualnie moje kolano przechodzi kryzys. Co prawda w stopie wszystkie kości na miejscu, ale codziennie towarzyszy mi teraz ból kolana, jeszcze czeka mnie przestawianie w kręgosłupie, a druga operacja już 15 października.,.

Blogi skomentuję jutro, ponieważ kończę o 11:05 :). Miłej nocki!

poniedziałek, 15 września 2014

Lange nicht gesehen

Nie pisałam, ponieważ mój komputer postanowił mnie dobić. Powiedział "pa pa". Mam telefon, ale nie znoszę pisać na telefonie. Na prawdę nie znoszę.

Dużo rzeczy się działo. Nowa szkoła. Mama w szpitalu. Mamy 15 wrzesień a ja już nie daję rady. Och jaka ja słabiutka jestem :). Ostatnio schudłam. Jestem szczęśliwa w nieszczęściu.

Powoli głuchnę od głośnej muzyki. Noszę słuchawki cały dzień i całą noc.

Nowa szkoła. Boję się nowych ludzi jak typowy introwertyk. Trafiłam na szkołę, która ma ponad 1000 uczniów. Myślałam, że takie ogromne szkoły są tylko w filmach. Szkoła ma parę "bloków", a ja zwiedziłam, tylko jeden, który jak dla mnie był już za duży. Gdybym nie znała tam jednej dziewczyny, chyba popadłabym w histerię. Za dużo ludzi, za bardzo się boje. Dużych miast się nie boje. Tam pozostanę anonimem, natomiast w szkole nie. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Do mojej poprzedniej szkoły przyzwyczajałam się ok. 1 rok. Aż strach myśleć. CO Z TEGO, ŻE JUŻ UMIEM JĘZYK JEŻELI NIE UMIEM GADAĆ, NIE MOGĘ ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI?!
Hahahahahahaha jestem żałosna.

Co do mamy najprawdopodobniej to nie jest rak. Ale co to jest? Nikt nie wie. Moja mama będzie miała usuniętą macicę w wieku 37 lat. Ten świat jest śmieszny. Dzisiaj już miała jakieś badania i jutro też ją czeka cały dzień badań. Jej brzuch i macica są powiększone jakby była w 7 miesiącu ciąży.

No i oczywiście mam nowego laptopa. Jak inaczej miałabym pisać? Notebook, ale dobrze działa i starcza mi.

Chciałabym być chuda i móc znowu się cieszyć życiem,



Ale jestem grubą śwniką :). Dzisiaj się pewnie wykończę z ćwiczeniami. Jestem w podłym nastroju. Wróciłam do domu. Mama jest w szpitalu. (Uwaga teraz będą brzydkie słowa) Wjebałam prawię cała czekoladę, wypiłam cały karton mleka 3,5 %, zabrałam się za jakieś cukierki, wrąbałam w siebie pełno chrupków śniadaniowych. Zwymiotowałam. Prawie nie zdążyłam do toalety. No tak uczelnie na mleczko :).

A na śniadanie jabłko :).

Mam dość udawania w szkole, że jestem super społeczną nastolatką. Chciałabym zamknąć się w bibliotece i mieć wszystkich za przeproszeniem w dupie. Przykre, że nie umiem żyć dla siebie. Zdanie społeczeństwa jest przecież najważniejsze nieprawdaż?

Jutro zjem lub nie zjem nie wiem. W kwietniu jadę do Londynu chcę czuć się pewnie. A nie jak teraz. Gruba świnka na krzesełku przed laptopem :).

Lecę ćwiczyć i rozmyślać nad skończeniem tego całego szajsu zwanego życiem.

PS. Red Queen jeżeli to czytasz, byłoby super, gdybyś zniosła tą blokadę wiekową. Ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała tego zrobić. Po prostu stworzę dodatkowe konto do oglądania twojego bloga.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Moja historia

Chciałabym uprzedzić, że ten wpis będzie długi. Moja historia z odchudzaniem się jeszcze nie kończy, jednakże chciałam napisać dlaczego tutaj jestem.

***
Nie zacznę mojej historii od takich zdań: Byłam normalną dziewczyną z przyjaciółmi, kochającą rodziną. Zawsze kochałam jedzenie...

I tak dalej. Niestety, a może na szczęście moja historia tak nie wygląda. 
Od kiedy pamiętam miałam kompleksy nie tylko dotyczące mojego ciała, ale także i twarzy. Nienawidziłam wszystkiego. Unikałam lustr tak jak mogłam. Ale przejdźmy do początku.
Moi rodzice rozstali się kiedy miałam ok. 8 lat. Nie mówię wam, że rozwód to nie wiadomo jaki straszny moment w życiu dziecka, oczywiście niełatwy, ale jest to lepsze niż życie z rodzicami, którzy nic do siebie nie czują. Dzisiaj cieszę się, że moi rodzice nie są razem, w sumie to już dość dawno to zrozumiałam. Moje siostry, które są ode mnie młodsze nie pamiętały czasów kiedy mój tata mieszkał z nami. Miałam większe wymagania niż one. Chciałam, żeby częściej się z nami widywał i tak dalej. Oczywiście trochę bardziej odczuwałam tęsknotę, ponieważ pamiętałam, gdy codziennie był w domu jak czekałam przy oknie, aż jego samochód się pojawi. 
W szkole miałam przerąbane. Już w przedszkolu miałam tylko jedną przyjaciółkę, która także odstawała, albo jak kto woli była outsiderem jak ja. Niestety kiedy skończyła przedszkole musiała się przeprowadzić. Byłam odludkiem. Grubą dziewczynką. Każdy mój smutek łagodziłam jedzeniem i niezbyt się ruszałam. Nigdy się jeszcze nie cięłam, ale mam doświadczeniem z samookaleczeniami otóż walenie głową w umywalkę może być bardzo przyjemne.  Ogólnie moja klasy zbytnio mi nie dopiekała, ale za to miałam trzy osoby za sobą, które zaczęły od przemocy psychicznej, a następnie przeszły do przemocy fizycznej. Oczywiście wszystko powiedziałam mojej mamie. Wiadomo jak to z polskimi pedagogami, tłumaczyć nie trzeba. 
Potem się przeprowadziłam (nadal w tym samym mieście mieszkałam) i zmieniłam szkołę. Tutaj już było gorzej. Dowiedziałam się w tej szkole, że mam krzywego ryja, jestem gruba jak świnia, że jak się na mnie patrzy to się aż niedobrze robi. O tym się już wstydziłam komukolwiek wspomnieć, jesteście pierwsze. Och zapomniałam o tym, że po moim incydencie z umywalką (który miał tylko 1 raz miejsce w moim życiu) moja mama ze mną dużo rozmawiała i posłała mnie na terapię. Terapia mi pomogła, powiem szczerze. To było jeszcze przed moją przeprowadzką. Czułam się po terapii o wiele lepiej. Jednakże pojawiła się 6 klasa, chyba najgorszy rok mojego życia. Tutaj już miałam lęki i depresję, wszystko ładnie zdiagnozowane i na papierku. Kolejna terapia, tylko z inną panią. Tą panią wspominam bardzo dobrze, jako bardzo ciepłą osobę. Druga terapia także pomogła. Kiedy byłam w szóstej klasie zaczęłam się odchudzać. Oczywiście normalnymi sposobami. Ćwiczenia i zdrowa żywność. Terapia i do tego ruch dobrze mi zrobiły. Czułam się o wiele lepiej, nie powiem, że nagle byłam pewna siebie, ponieważ byłoby to kłamstwo, ale było lepiej. Ale wróćmy do mojego taty, bo to o nim głównie jest ta historia, niestety. Mój tata miał nową rodzinę, nową żonę i córkę. Kiedy ona się urodziłam miałam 9 lat. Już wtedy jego żona miała problemy, żebyśmy się spotykały ze swoim ojcem. Kończyło się tym, że widzieliśmy tatę raz w miesiącu w tajemnicy przed nią. Moją siostrę widziałam z ok. 6 razy (?). Okej niespotykanie się mogę znieść. To nie takie złe. Jednakże moja siostra zawsze była lepsza od nas. Oto stwierdzenia mojego taty: O. zachowuję się lepiej od nas (mnie i moich sióstr) jest cichsza, umie się zachowywać itd. Nie mówię, że jesteśmy aniołki, ale trudno o to by jedynaczka miała by być głośna, bo po co? I tak cała uwaga jest na niej. 
Jednakże były fajniejsze akcje: Był dzień dziecka poszliśmy z tatą, macochą i O. do lodziarni. Był to jeden z niewielu momentów, kiedy mogliśmy zobaczyć się z tatą za jej zgodą. O. jako jedyna dostała prezent, my dostałyśmy po lodzie. O. oczywiście dostała też loda. Nie byłoby się do czego czepiać, gdyby ten prezent nie byłby jej dany przy nas... 
Ostatnio wspomniałam o tym mamie, a dokładniej przedwczoraj bodajże. Mama się wkurzyła, albo bardziej poprawnie było jej smutno. Nie dość, że się z nami nie spotyka pomimo tego, że jesteśmy w Polsce parę razy na rok to jeszcze robi takie rzeczy. Ale najfajniejszego moja mama nie wie. Nigdy nie usłyszałam od mojego taty, że jest ze mnie dumny, że mnie kocha. Tak bardzo chciałam, aby on mnie zauważył i pokochał. 2 lata temu, gdy pojechaliśmy do Niemiec ponownie zaczęłam się odchudzać, mój tata zawsze mówił, że powinnam odrobinę schudnąć. Więc zaczęłam dla niego chudnąć, była to zdrowa dieta. Przyjechałam po roku do Polski na wakacje i z nadwagi spadłam do wagi prawidłowej oto co usłyszałam: Natasza powinnaś schudnąć. Skutek: przez miesiąc max na dzień 4 wafle ryżowe. Ale od tej chwili zapłakałam tylko 3 razy, nie umiem płakać. Nie umiem wyzwalać moich uczuć. Po prostu gdy mój taty mi "zasugerował", że powinnam schudnąć wszystko co we mnie siedziało wybuchło. Jak moja mama przyjechała z Niemiec trochę bałam się takiej diety, wiem, że z moim odżywianiem jest coś nie tak, ale przecież chora nie jestem.Więc w marcu wróciłam do diety, podczas tych paru miesięcy normalnego jedzenia wróciłam do wagi startowej, że tak się wyrażę. Resztę już znacie z bloga.
Dzisiaj: Jutro przyjedzie do mnie mój tata. Moja mama dzisiaj mi i moim siostrą powiedziała:"Możecie mieć do mnie pretensje do końca życia, ale nie pozwolę by ktokolwiek krzywdził moje córki, pozbędę się każdego, nawet waszego ojca." 
Jutro zobaczę ostatni raz osobę, którą kocham i nienawidzę w tym samym czasie. Chciałam tylko uwagi, żebyś mnie tylko raz pochwalił tato. Ale teraz już jest za późno. Będę chudnąć dla Ciebie, do końca życia, ponieważ się już nie zobaczymy. Tato tak bardzo przepraszam za to jaką okropną córką jestem. Tak bardzo przepraszam, kocham Cię.


sobota, 2 sierpnia 2014

Dla Ciebie

Dla Ciebie głoduję,
Dla Ciebie dzisiaj mój żołądek nic nie dostał,
jest pusty jak twe serce,
ty i tak nic nie zauważysz,
nie zauważysz, że mój żołądek i twoje serce są puste.
Za puste.

Dzisiaj głodówka. Cały dzień czuję się jakbym zjadła za dużo. Szkoda tylko, że dzisiaj nic nie zjadłam. Niezbyt czuję się głodna. Okres sprawia cuda. Chciałabym, aby trwał jeszcze z 5 dni. On wtedy przyjedzie. Znowu się zobaczymy. Nie widzieliśmy się od kwietnia. Jednakże przypadek sprawił, że wyjechał na wakacje w poprzednią środę, kiedy to zaczęły się wakacje w Niemczech.

Sądzę, że niektóre z was domyślą się o kim mówię. Podpowiedź jest taka, że kocham, ale nie jestem zakochana. Trudno, żebym do tej osoby czuła zauroczenie.


 Dzisiaj byłam na zakupach z mamą, miałam kupić buty, ale skończyło się na tym, że kupiłam poduszkę 8D. Nic fajnego nie widziałam, więc nie miałam potrzeby niczego innego kupować.

W Polsce zawsze mam problemy ze snem poszłam spać o 6 rano i wstałam o 10. Ale miło spędziłam noc, świetnie się bawiłam oglądając seriale i czytając różne rzeczy. W moim życiu nie jestem raczej smutna, tylko na blogu mogę się wydawać hmm przygnębiona? Jednakże ja nie myślę o diecie i innych tego typu rzeczach podczas dnia i mojego życia codziennego. Wtedy nie jestem taka głodna, najgorsza  rzeczą będąc na diecie jaką można zrobić to tylko o niej myśleć. Chociaż zdarza mi się, że godzinami o niej myślę. Szczególnie jak popatrzę w lustro. Chociaż przed znalezieniem mojej pasji byłam zawsze smutna. Nie chcę tu wspominać o mojej pasji, coś co czyni mnie okropnie szczęśliwą i pełną życia osobą nie może połączyć się z moimi problemami z (nie)jedzeniem. Ta pasja wyciągnęła mnie z depresji, więc nigdy nie napiszę tutaj czym jest moja pasja. W sumie nie wiem czemu o niej tutaj wspomniałam, ale chyba po prostu chcę być z wami bliżej :). Moja mama też powiedziała, że zapisze mnie do studia fitness yay!

Ja już nie przedłużam, bo tak naprawdę nie mam już więcej o czym pisać ;). Może tylko jeszcze dodam, że jutro także będzie na 95% głodówka.
Trzymajcie się.

czwartek, 31 lipca 2014

Wyjazd do Polski

Cześć, hej, dzień dobry.
Jak wam dzisiaj dzionek leci? Mi dobrze, jestem w takim dobrym humorze, że to aż zadziwiające.
Mam dobre newsy:
-Po pierwsze w końcu dostałam okresu z czym się wiążę brak wahań nastroju i wiecznego głodu,
-Po drugie dzisiaj zrobiłam sobie w końcu głodówkę,
-Po trzecie dostałam bardzo dobre świadectwo.

No i jak tu człowiek ma być smutny? :)

Może pochwalę się moim świadectwem i ocenami, czemu nie ;).
Niemiecki: 4, Angielski: 5, Historia: 5, Polityka: 5, Geografia: 5, Etyka: 5, Matematyka: 5, Fizyka: 4, Plastyka: 5, Chemia: 5, Biologia: 5, Ekonomia: 5, Sport: 5, Gotowanie: 5.
Zachowanie: 6
Mam też notatkę, że mój angielski jest na poziomie oceny celującej. Chyba nawet dobre to świadectwo nie? ^^

Oczywiście w 9 klasie będę miała rozszerzoną matematykę i angielski :).

Do Polski wyjadę za ok. godzinę lub dwie, oczywiście czeka mnie 8 godzin w aucie. Jednakże wczoraj kupiłam sobie książkę "Gwiazd naszych wina", więc będę miała co robić. Wiecie jak brzmi tytuł po niemiecku? "Das Schicksal ist ein mieser Verräter" czyli w dosłownym tłumaczeniu "Los to okropny zdrajca" Niemcy nie znają chyba wyrażenia gra słów, ale im bogatszy naród tym jest on bardziej głupszy :).

Ale podoba mi się w sposób w jakim książka jest napisana, pierwszy raz czuję frajdę czytając książkę po niemiecku. W następnym roku postaram się czytać książki tylko po niemiecku, ale nie wiem czy mi to wyjdzie... No cóż to się zobaczy ;).

Życzę wam miłego dzionka kruszynki.

wtorek, 29 lipca 2014

Jutro wakacje!

Na tytuł nie miałam innego pomysłu, więc niech będzie radosny i pełen energii, czemu nie :).

Jutro w końcu wakacje, jej tak się cieszę. Jestem już mocno wykończona szkołą. Jutro idę ostatni raz do tej szkoły, ponieważ w nowym roku zawitam do innych drzwi wejściowych. W sumie cieszę się, że zmieniam szkołę, jednakże moja klasa była okej. Nie było żadnego mobbingu i nie wiadomo jak wielkiego rasizmu, więc była ona jak najbardziej do przyjęcia.

Dzisiaj byłam też u lekarza, musiałam zrobić kontrolę aby sprawdzić czy ze stopą wszystko jest w porządku. Na szczęście śruba się nie przesunęła i wszystko jest na swoim miejscu. Zostało mi tylko uczenie się chodzenia ;).

Bilans:
Serek wiejski dietetyczny (146 kcal)
3 pomidory (90 kcal)

Suma: 236 kcal

Tak powiem wam jeszcze oceny, które ostatnio dostałam:
5 (matematyka) i 6 z egzaminu z anglika, maksymalna ilość punktów :). Ale i tak baba mi postawiła 5 na koniec roku. No bardzo mi przykro, że mam polski akcent :).

W sumie nic więcej do pisania nie mam. Może tylko tyle, że tęsknię, za polskim pieczywem, ale i tak go nie zjem. Perfekcjonizm to taka przydatna, a zarazem przeszkadzająca cecha charakteru. 

Trzymajcie się kochane! <3


niedziela, 27 lipca 2014

La faim pour l'auto-destruction

Nie lubię francuskiego, ale jakoś dzisiaj ładnie dla mnie brzmi ♥.

Nic specjalnego ostatnio się nie wydarzyło, więc nie mam o czym zbytnio pisać, ale postanowiłam, że napiszę. Przecież obiecałam sobie, że mój blog będzie bardziej aktywny. 

Jest naprawdę za gorąco. Trudno się śpi, myśli i cokolwiek robi. Ale za to jeść się nie chce. Coś za coś nie? ;)

Ostatnio okres mi się spóźnia mam nadzieję, że się pojawi, ponieważ jego brak już odczuwam i to za mocno. Otóż jak jestem przed okresem to najchętniej zjadłabym wszystko + wahania nastroju. Podczas okres oprócz bólu i braku apetytu nic mnie nie nawiedza, ale okres przed okresem jest nie do wytrzymania... Dzisiaj jak pisałam list motywacyjny (moja nowa szkoła ma firmę w której pracują uczniowie od 9 klasy dlatego też musiałam napisać list motywacyjny) to się rozryczałam. Po prostu miałam dość wszystkiego. Szkoły, pogody, pisania głupiego listu motywacyjnego. Och masakra z tymi wahaniami nastroju...

Nie mogę się doczekać, aż będę w Polsce i będę mogła w końcu biegać! Brak sportu przez 6 tygodni to naprawdę koszmar, nie uwierzycie jak można się zmęczyć nie wykonywaniem trudniejszych czynności ruchowych. 

Bilans:

5 marchewek - 65 kcal
2 jabłka - 100 kcal
1 banan - 90 kcal

Suma: 255 kcal

Jutro nie wiem jak zjem z powodu okresu, którego nie mam. Najchętniej zrobiłabym głodówkę, ale wolę nie igrać z ogniem...


Miłej nocy!

PS. Zmieniłam nick i avatara, więc się nie zdziwicie jak mnie nie poznacie pod waszymi postami c:

czwartek, 24 lipca 2014

Tik tok tik tok powoli umieram w promieniach lipcowego słońca

Przepraszam, że nie piszę zbytnio często. Jednakże 11 miesięcy w szkole to dla mnie zbyt wiele. Mam już dość, opadam z sił. Powoli konam ze zmęczenia, moje oczy już dawno nie czuły się wyspane. Ale jeszcze tylko piątek, poniedziałek, wtorek i środa. Jakoś dam radę, chociażby mam nadzieję.
Niedługo jadę do Polski, w pewnym sensie się cieszę, jednakże bardzo się stresuję. Czy moja rodzinka ponownie powie mi, że mam więcej się ruszać? :)

Zegar tyka i tyka, a ja nadal jestem gruba. Żałosne.

Ostatnio miałam piękny sen, mogłam policzyć moje żebra bez żadnego problemu. Przez chwilę wydawało mi się to rzeczywistością. Ale to był tylko sen.

Może nic nie zjem aż do wyjazdu do Polski? Byłoby miło :). Może pojechałabym nawet bez żadnych wyrzutów sumienia?
Każdy taki opolany, a jaka taka blada zostałam. Osobiście uważam bladość za bardzo atrakcyjną cechę. Chyba zafarbuję swoje włosy na brąz, naturalnie mam polski blond (ciemny blond), którego zbytnio nie lubię.

Zmieniam też szkołę. Powiem wam, że niezbyt nie chce mi się pisać dlaczego, ponieważ musiałabym opowiadać o całym szkolnym systemie w Niemczech, a o takich głupotkach pisać nie chcę.

Och właśnie dostałam się na dwa A kursy tzn. rozszerzoną matematykę i angielski, tak przy okazji tylko z tych przedmiotów można mieć rozszerzenie. Chyba jedna w klasie mam dwa kursy ;). Mam tylko nadzieję, że pani z anglika mi 6 postawi, a nie 5. Ach ten rasizm w Niemczech to okropna sprawa :).
Miłego dzionka!

PS. Dzisiaj głodówka.

środa, 9 lipca 2014

Ej czy ktoś wie jak tu jest na samym dnie?


"Byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. Tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić." - My, dzieci z dworca ZOO

Dzisiaj są urodziny mojej siostry. Nie lubię tortów. Nie lubię. Nie mogę ich jeść. Nie chcę ich jeść. Nie mogę. Nie chce zawieść.

Czy tylko mi trochę chłodnawo dzisiaj? Bo obie moje siostry w sukienkach latały. Szkoda, że ja nie mogę nosić sukienek. Ale kiedyś będę mogła. Będę w to wierzyć.

Podczas dnia nie myślę o niczym ważnym, nie muszę wtedy zastanawiać nad sobą. Nad swoją egzystencją. Chyba mam doła. Ach ten okres dojrzewania :). Ale nie mam prawa powiedzieć, że jestem smutna. 15 letnia dziewczyna nie ma prawa powiedzieć, że wie co to życie. Wie co to ból. Nie mam prawa.

Dzisiaj miałam pisać test z fizyki, ale na szczęście pana nie było. Ostatnio się nie wysypiam. A w weekend śpię po 12 godzin. Ale za to pisałam test z niemieckiego. Mam nadzieję, że dobrze mi poszedł. Jestem wykończona szkołą. Chodzenia od sierpnia do lipca do szkoły jest masakryczne.

Jutro mam wizytę u lekarza, muszę sprawdzić czy z nogą wszystko w porządku.

Bilans:
3x jabłko (150 kcal)
1x banan (90 kcal)

Suma: 240 kcal


Chciałabym być już chuda. Mój tata mógłby powiedzieć, że jest ze mnie dumny. Może by nawet powiedział, że mnie kocha? Czekam i czekam na ten moment gdy powie, że jest ze mnie dumny. Jak to powie to przestanę. Przestanę się głodzić.

Przepraszam, że nie komentuje wszystkich blogów. Jestem wykończona, mam aktualnie dużo problemów na głowie. Chyba ostatnio miałam tyle problemów z 2 lata temu, ah stare czasy w których samobójstwo było moim największym marzeniem.

Jutro zrobię głodówkę. Postaram się coś jutro naskrobać na blogu :)

PS. Pani z anglika chce mi postawić 5 na koniec roku (miałam tylko 6 i jedną jedyną 5+) za to, że mam polski akcent jak gadam po angielsku. W poniedziałek dostałam też 6 z anglika za test. Fuck logic.

Trzymajcie się kochane.

niedziela, 6 lipca 2014

Nauczyłam się oddychać i żyć na nowo.

Przepraszam, że nic nie pisałam.

Musiałam odetchnąć od wszystkiego. Od istnienia. Od moich myśli. Wszystko ładnie powyłączałam. Piękne jak i przerażające uczucie pustki.

Czekałam na moment kiedy będę mogła się pochwalić. Schudłam! SCHUDŁAM! Nie wiecie jak się ciesze. Nie wiem ile ważę, nie mam wagi w domu, a z kasą aktualnie krucho. Ale po domu nie latają wszędzie słodycze. Co prawda mamy 2 ciasta wykonane przez moją mamę i jedną paczkę batoników, ale takie jedzenie mnie nie obchodzi. Dawno nie czułam tych bezsensownych kalorii w żołądku.

Co u mnie? U mnie jest w miarę dobrze, chudnę - to mnie cieszy. Jestem szczuplejsza niż przed moim jednym dużym zawaleniem, więc mam powód do dumy. Czekam i czekam, aż będę mogła dotknąć wszystkie kości. Niedługo mam urodziny, a dokładniej 13 lipca. Niezbyt się ciesze, ponieważ będę miała 15 lat i nadal będę gruba. Niezbyt kolorowo. Ale wierzę, że na szesnastkę będę mogła być w jakiejś wymarzonej sukience i wyglądać pięknie.

Marzenia, marzenia.

12 lipca jadę na konwent. Brawo Natasza jedzie do ludzi, to coś nowego :). Mój pierwszy konwent i będę o kulach, bosko.

Z nogą lepiej przez pierwszy tydzień musiałam kicać, ale schody były najgorsze, weź mieszkaj na 3 piętrze i skacz z tymi kulami. Ale poprawiłam sobie mięśnie, więc mi to nie przeszkadza :).

Mam ochotę na jakieś zabójcze ćwiczenia z Chodakowską, ale muszę czekać aż do 30 lipca. No cóż, po prostu całe wakacje będę ćwiczyć i wrócę jako sportsmenka. Może nawet poprawię moją koordynację ruchową?

Bilans:
1x ryż (350 kcal)

Ćwiczenia:
65 brzuszków

Nie mogę nic robić z nogami i muszę być ostrożna, ale brzuszki już mogę robić, ponieważ mogę już ciężar mojej jednej nogi "dawać" (polskiego zapomniałam) na moją biedną stopę.
Moja mama właśnie robi obiad, ale ja nie jestem głodna. Ja czuję zbyt dużą motywację by zjeść. Chcę schudnąć jeszcze bardziej!

Dziękuje za wszystkie komentarze, pod poprzednim postem. Dajecie siłę. Dajecie kolejny powód bym walczyła. Dziękuje.

Ja jutro do szkoły, a wy możecie odpoczywać, oj zazdroszczę wam ;). Trzymajcie się!

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Jestem zombie, który waży 62 kg.

Byłam dzisiaj u lekarza. Zważyłam się. Nie wiedziałam, że dzisiaj umrę. Umrę widząc tą wielką liczbę.

62 kilogramy i ok. 161 cm wzrostu (jeżeli nie mniej).

Ostatnio pisałam, że mam 153 cm wzrostu, taki wzrost miałam 2 miesiące temu, nie spodziewałam się, że tak urosnę. Dzisiaj zwróciłam uwagę na to, że jestem praktycznie tego samego wzrostu co moja mama.

Chciałabym przeprosić wszystkich ludzi na świecie. Każdego z osobna odwiedzić i przeprosić za swoje istnienie.
Tyle, że ja nie chcę przepraszać obcych ludzi. Chce przeprosić siebie. 7,240,563,411 moich twarzy niektóre zlitowałaby się nade mną. Niektóre wyśmiałaby mnie. Niektóre powiedziały, że to przez to, że jestem grubą świnią. 

Ale ja, ta która tutaj pisze, nie wybaczy sobie, aż moje BMI będzie poniżej normy. Niedowaga zaczyna się od 50,3 kg. Jeszcze długa druga przede mną. Długa droga przed moim szczęściem. 


A dlaczego byłam dzisiaj u lekarza? Musiałam wypełnić taki papierek o narkozie, czy mam jakieś uczulenia, choroby serca itd. Pobierali mi też krew. Okropne uczucie. Ale najgorszy był widok wpisywania mojego wzrostu i wagi. 


Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Chcę płakać, ale nie mogę. Ktoś kto tyle waży przy takim wzroście, nie ma prawa być smutnym, zdruzgotanym. 

ŚWINIA A NIE CZŁOWIEK!

16.06.2014 Zginęła świętej pamięci Natasza, która była za gruba, żeby zmieścić się w swojej trumnie. 

Jutro głodówka. Pierwszy dzień mojego życia musi być udany i perfekcyjny jak przyszła ja.

niedziela, 15 czerwca 2014

Cały dzień na dworze + głodówka, czy nie mogłoby być piękniej?

Dobry wieczór!

Okej, jak na razie nie udaje mi się pisać codziennie, ale jak widzicie przerwa od poprzedniego postu nie była długa :). Dzisiaj z rodzinką byliśmy w Heide Parku. Było świetnie! Ale pod koniec już miałam uczucie, że zaraz zwymiotuję moją wodę i coca colę zero. Tak dzisiaj nic nie jadłam. W sumie gdybym coś zjadła to być może to jedzenie szybko wróciło. Byłam na największych kolejkach i było świetnie! Byłam też na takiej nowej kolejce, była świetna. Miałam też tam jechać z klasą, ale będę po operacji, a to oczywiście odpada. No cóż bywa.


Czuję się jakoś dziwnie zmotywowana, nawet nie wiem dlaczego. Ale wiem, że to dobrze. Lubię czuć motywację. Mieć jakiś cel.

Mam ostatnio problemy z zaśnięciem, więc chodzę niewyspana. Wyglądam jak głodny zombie.

Jutro zjem ryż + jakiś owoc / warzywo. Zobaczy się jeszcze ;).

Moje oceny: 5 (matematyka) i 2 piątki z biologi. Chyba nie tak źle? Biologia sama w sobie trudna jakaś nie jest, ale problemem jest język. No cóż, ja nawet 2 lat jeszcze w Niemczech nie mieszkam. Czuję się (w miarę) usprawiedliwiona,

Miłego wieczorka!


czwartek, 12 czerwca 2014

Lubię mieć sweter gdy jest 25 stopni na dworze

Proszę pomnicie tytuł, innego pomysłu nie miałam.

No i znowu nie pisałam, ale ze mnie leniuch!

Chciałabym parę rzeczy wyjaśnić:

- Mam nowe mieszkanie, ale mieszkam z moją rodziną, kto widział 15-latkę, która mieszka sama?
- Mieszkam w Niemczech i nie ma tutaj czegoś takiego jak gimnazjum, liceum itd. Dlatego w poprzednim poście była wzmianka o 9 i 10 klasach.
- Co do 38kg - ja mierzę 153 cm. Niski wzrost to i niska waga.
- Do Red Queen nie chciałabym być psychologiem. Żeby być psychologiem trzeba żyć, a ja jedynie funkcjonuję.

Myślę, że wszystko wyjaśniłam, macie jakieś pytania zadajcie w komentarzach odpiszę wam w waszych blogach lub w następnym poście :). Tak przy okazji dziękuje za miłe komentarze. Bardzo motywujecie.

Dzisiaj była głodówka. Jedyne co miałam w ustach to jedna kawa, coca cola zero ( 1 puszka) i woda.


25.06 będę miała operację stopy. Otóż mam płaskostopie i będę miała w kościach coś metalowego (polskiej nazwy niestety nie znam). Krócej mówiąc: kule przez 3 tygodnie i zero aktywności fizycznej przez 6 tygodni. Super nie? A to tylko jedna stopa, bo następna będę "załatwiała" po wakacjach.

Moje ostatnie oceny: 6 (niemiecki), 6 (chemia), 5 i 5+ z historii. W sumie nawet z historii się nie wkurzyłam na siebie za te 5.

Dzisiaj moja koleżanka powiedziała mi, że mnie podziwia. Umiem sobie po prostu odejść od grupy np. podczas robieniu projektu na niemieckim, tylko dlatego, ponieważ nie pasuje mi jak dane osoby pracują lub ich tempo pracy. Wolę zrobić sama i porządnie niż opierniczać się z koleżankami z klasy. Paroma słowami mam wyrąbane na psychologię tłumu (ah ta moc outsiderów!). Potem dosłownie z łzami w oczach powiedziała mi, że jak raz rozmawiała z mamą, gdy się popłakała w domu, ponieważ ludzie w szkole śmieją się gdy powie coś błędnie gramatycznie. Opowiedziała jej o mnie. Zgadnijcie co powiedziała kobieta wychowana w muzułmańskiej kulturze? Powiedziała, że JA biała dziewczyna, wychowana w bardzo chrześcijańskim kraju ma rację tzn. walczę sama o swoją przyszłość nie patrząc się na innych. Mamy jeszcze jedną albankę w klasie, która mieszka tu od zawsze (umie dość dobrze albański), ale powiedziała mi, że to ze mną lepiej się dogaduje niż z nią. Że umiem lepiej jej wytłumaczyć zadania niż dziewczyna co gada w tym samym języku co ona!
Ucieszyłam się, że ktoś umiał polubić moją osobowość, za którą sama nie przepadam.
Na prawdę poprawiła mi humor.

Postaram się pisać codziennie! Bye bye! <3

wtorek, 3 czerwca 2014

#39

W końcu mam internet + naprawiłam mojego laptopa.

Nowe mieszkanie bardzo mi się podoba, szczególnie podłoga, w poprzednim mieszkaniu była obrzydliwa. Ah!

Chyba wcześniej "skończę" ABC Diet. Jestem trochę zmęczona skakaniem codziennie do innych limitów. Określę sobie limity i po prostu będę się ich trzymać. ABC zacznę kiedyś zapewne ponownie :).
 Jak na razie mój limit to będzie 450 kcal. Tak, żebym mogła sobie czasami zjeść sobie mój ukochany ryż. Nie za dużo, ale też nie za mało. Muszę schudnąć do tych wakacji! Muszę! Chyba nie chcę się wstydzić przed swoją własną rodziną?!

Ostatnio nawet w lustro nie mogę patrzeć na swoją figurę. Jestem obrzydzona moim własnym ciałem aż tak, że nie chcę go widzieć dopóki nie osiągnę mojej wymarzonej liczby - 38 kg.

Ta waga zawsze była dla mnie jakoś magiczna. Nieosiągalna, piękna, perfekcyjna.


Zmieniłam wygląd bloga, podoba się? Taki prosty, ale mi się podoba. W sumie basic ostatnio jest nawet modny.

Ale przejdźmy do ulubionej części posta.

Bilans:
2x kawa (kupiona ze sklepu) 240 kcal
1x jabłko 50 kcal

Suma: 290 kcal

Ostatnio ciśnienie mi szaleję, dzisiaj wstałam z łóżka i zaraz potem: BUM! Krew z nosa leci jak z ogromnego wodospadu. Już pomijam okropne bóle głowy.

Ale dzisiaj było najlepiej. Mądra ja popiłam tabletkę przeciwbólową kawą. Brawo!

W szkole jakoś idzie, dostałam 5+, 6 i jeszcze jedną 6 ostatnio. Za tą piątkę ukarałam się głodówką. GŁUPIE ŚWINIE NIE POWINNY NIC JEŚĆ :).

Okropnie się wkurzyłam się na siebie, za tą piątkę. Oczywiście moja mama zauważyła, że przyszłam "załamana" ze szkoły i się pyta co się stało. I była gadka, że to dobra ocena, że mieszkamy w obcym kraju a ja i tak świetnie sobie radzę! No i co z tego?! Po prostu jestem za głupia, żeby mieć zwykłą 6.

Wymówki to zwykła oznaka słabości. I tyle.

Jutro mam tylko 2 ostatnie lekcje! 9 i 10-klasiści mają egzaminy końcowe, więc większość nauczycieli jest "zajęta". A moja siostra ma cały dzień wolny! Szczerzę jej zazdroszczę.

Dostałam na dzień dziecka od mamy piękną bransoletkę, daje mi siłę. Dobre dzieci nie są grube :).

Dużo dziewczyn już nie pisze. Szkoda, bo wakacje coraz bliżej.

Trzymajcie się.

sobota, 31 maja 2014

Przeprowadzka

Hej kruszynki!
Przepraszam, że nie pisałam, ale się przeprowadzam z czym wiąże się oczywiście brak czasu.

Najprawdopodobniej niedługo nie będę miała dostępu do internetu aż do 3/4 czerwca.

Z dietą jakoś idzie, dzisiaj głodówka. Trzeba przywitać nowe mieszkanko pozytywnym dniem!

Koniec roku już za 2 miesięce, a ja nadal przypominam słonicę. Trzeba się wziąść poważnie, za dietę i schudnąć.

Miłego dzionka!

niedziela, 25 maja 2014

Przyjemny weekend

Hej kruszynki!
Jak minął wasz weekend? Bo mój był całkiem udany, miałam czas na odpoczynek i trochę spokoju :).

W piątek i sobotę jednak coś zjadłam. Byłam okropnie głodna przed okresem. Ale już jestem w trakcie, więc jutro zrobię głodówkę ;). Zobaczymy jak długo na niej pociągne. Koleżanka jednak nie podjęła wyzwania, ponieważ stwierdziła, że i tak jest tylko na 1 dniu a już ledwo żyje.

Bilans:
3x jabłko (150 kcal)
4x wafle ryżowe (120 kcal)
2x banan (180 kcal)

Suma: 450/450

Ćwiczenia:
40 minut tańca
50 brzuszków
50 przysiadów

Trochę się leniłam, ale coś tam zrobiłam. W sumie lepiej niż nic!

Z testu z lektury dostałam 6! Zastanawiam się co dostanę z referatu, mam nadzieję, że dobrą ocenę...

Jutro jest dzień matki, kupię mojej mamie jakieś kwiaty i może czekoladę :). Oby się ucieszyła!

Trzymajcie się chudziutko!

czwartek, 22 maja 2014

Tydzień głodówki?

Hej kruszynki :). Test z angielskiego poszedł mi dobrze. Liczę na szóstkę! Trzeba być pewnym siebie. Wczorajszy limit wynosił 800 kcal.

Bilans:
1x zupa porowa ( ok. 300 kcal)
2x jabłko (100 kcal)
1x kanapka ( 300 kcal)
Suma: 700 / 800

Mocno podniosłam kcal jedzenia ale to lepiej niż zmniejszać :).
Wczoraj w szkole było ok, tylko jeden chłopak (polak) nazwał mnie grubą krową... Chyba do 6 klasy chodzi. Sam ważył ode mnie więcej tak ok. 10 kg a jesteśmy podobnego wzrostu. Powiedziałam mu, żeby najpierw popatrzył na siebie. To odpowiedział, że on jest MĘŻCZYZNĄ. (haha)
Ale w sumie miał powód żeby mnie tak zaczepiać jak zwykle jakieś liście mi do kaptura wkładał i dałam mu taka ripostę przy kolegach, że prawie się zapadł pod ziemię.
Poszłam tam z moją koleżanką tylko dlatego że tam był jej brat...
Wolałam jak w mojej szkole nie było tylu pokaków (przepraszam patriotów z całego serca).
Jutro mam test z biologii ale nie będzie jakiś trudny, liczę na 5 ale na 6 się nie obrażę ;).
Dzisiaj była głodówka. Chyba zrobię sobie tydzień głodóweczki, ponieważ moja koleżanka też się mocno odchudza do wakacji, nie była w Turcji 5 lat (czyli od kiedy mieszka w Niemczech) i ma zamiar schudnąć do wakacji. Dzisiaj obie miałyśmy głodówkę :). Może zrobimy sobie takie wspólne głodówanie na tydzień? Byłoby fajnie!
Życzę wam miłego wieczorka <3

wtorek, 20 maja 2014

NO INTERNET NO LIFE?

Hej kruszynki, dzisiaj post króciutki - laptop mi padł i to na dobre. Czyli krócej mówiąc muszę pisać posty na telefonie. Co u mnie trochę trwa ;_;. Z dietą jest wszystko ok. Powoli wracam do wyglądu przed wielkim zawaleniem.   
                             
Bilans:
2x jabłko (200 kcal)
100 gramów serka wiejskiego (92 kcal)

Dzisiaj nie było ćwiczeń bo wkuwałam do testów. Jutro pójdę sobie na rower - pogoda ma być jeszcze lepsza niż dzisiaj!

Trzymajcie za mnie kciuki na teście z angielskiego!

niedziela, 18 maja 2014

Piękno Hamburga

Cześć kruszynki, przepraszam, że znowu nie pisałam, jednakże mam masę testów w szkolę i muszę zakuwać - jak każdy pod koniec roku szkolnego.

Dzisiaj z rodzinką byliśmy w Hamburgu, zrobiliśmy sobie pieszą wycieczkę. Chodziliśmy tak ok. 4 godziny po mieście. Było naprawdę fajnie, uwielbiam wielkie miasta, mają w sobie magię. Uwielbiam jak jest pełno ludzi na ulicach,  pełno hałasu, pełno świateł, pełno kolorowych i różnorodnych ludzi.

Dzisiaj zjadłam sobie 4 jabłka i wypiłam jedną kawę w McDonaldzie, ale nie będę jej wliczać do bilansu, ponieważ naprawdę się dzisiaj nachodziłam i potrzebowałam odrobinę energii :).

Bilans:
4x jabłko (200 kcal)

Suma: 200 kcal / 200 kcal

Ćwiczenia:
ok. 8 km spaceru

Dzisiaj tak się nachodziłam, że nie mam siły na nic innego, mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie! ^^;


Widziałam mnóstwo pięknych sklepów, ale oczywiście jak to w Niemczech w niedzielę wszystkie sklepy są zamknięte. Ale najpierw muszę schudnąć i potem dopiero coś kupić.

Postaram się pisać codziennie! Trzymajcie się xoxo.

niedziela, 11 maja 2014

W końcu trochę aktywności fizycznej

Cześć kruszynki! Wracam do was z ogromną motywacją i pozytywną energią! Dziękuje za wasze miłe komentarze, dajecie mi siłę!

Dostałam ostatnio 6 z matmy, za test. Ogromnie się ucieszyłam jestem humanistką i przedmioty ścisłe nie idą mi wyśmienicie. Jak dla mnie wielki sukces!

Wczoraj miała miejsce okropna awantura. Boże to było okropne... Na szczęście już wszystko ucichło i jest w miarę okej. Postanowiłam mocno ograniczyć internet (moje wszystkie seriale Y_Y) i bardziej pomagać w domu. Nie chcę przez moje lenistwo stracić taką dobrą mamę.

Byliśmy też wczoraj w Hamburgu. Niestety tylko dotarliśmy do Ikei przez tą paskudną pogodę... No cóż, ale w następny weekend jak ma być lepsza pogoda to będziemy sobie chodzić przez Hamburg na pieszo. Ahh tyle kalorii będzie można spalić :).

Dzisiaj zjadłam sobie odrobinę winogrona, jabłko i pomidora (jak zdrowo ^^). Jestem głodna, ale wakacje się zbliżają! Na szczęście ja mam czas aż do sierpnia (kończę rok szkolny 29 lipca).

Bilans:
winogron (145 kcal)
jabłko (50 kcal)
pomidor (30 kcal)

Suma:  225 kcal / 300 kcal

Ćwiczenia:
Miley Cyrus Sexy Legs Workout
Victoria's Secret Angel Series
30 minut tańca
50 przysiadów
50 brzuszków

W końcu ruszyłam dupsko i zaczęłam ćwiczyć. Świetne są te ćwiczenia z Miley Cyrus. Mama powiedziała mi, że łydki mi wyszczuplały :). Dzisiaj z rodzinką byliśmy na Floh Markcie kupiłam sobie grę na nintendo i mały obraz. Fajnie było, ale niestety trochę popadało.

Chyba jutro pójdę sobie pobiegać. Trzymajcie się! <3


środa, 7 maja 2014

Wróciłam jako przegrana

Chciałabym was przeprosić, że nie pisałam. Jestem słaba, jestem nikim. Przepraszam.
3 dni od poprzedniego posta było wszystko okej z dietą. Potem zaczęłam normalnie jeść. Nie przekraczałam 1600 kcal, ale przytyłam. Chcę mi się płakać. Ale po co? Po prostu pójdę dalej i wygram tą bitwę. 

Obwalajcie mnie błotem za to - zasłużyłam. Jestem nikim. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam.

Nie zostawię ABC Diet, te dni z czerwonym znakiem zapytania pokażą mi jaka słaba jestem. Będą dla mnie dowodem, że ja nie mogę jeść normalnie, bo jestem grubą świnią. Nic nie wartym człowiekiem. 

 Już nigdy was nie opuszczę, nie opuszczę także swojego szczęścia - chudości.




Dzisiaj była głodówka, jutro też będzie. Mam jutro w-f. Dam z siebie wszystko. I spalę mój tłuszcz. Mój wstyd.

Przepraszam, że nie wchodziłam na wasze blogi. Przeczytam starsze posty, natomiast najnowsze skomentuję.

Mam nadzieję, że wam idzie lepiej niż mi.

Podpisała Gruba Świnia

piątek, 25 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 5

Hej kruszynki, przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale byłam wykończona, otóż byłam przeziębiona, a teraz to się rozchorowałam. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, co chwilę moje serce ma jakieś skurcze... Mama powiedziała, że w poniedziałek jedziemy do lekarza na szczepienie to się o to spytamy. No świetnie. Mam nadzieję, że to nie przez moją dietę bo będę miała przerąbane. Matka mnie z domu wyrzuci chyba...

Ogólnie dziwny jest ten ból w sercu. Czuję jakby serce wchodziło mi do gardła i potem spadało do żołądka. Super. 

Bilans (wczorajszy):
1x banan 90 kcal
2x jabłko 100 kcal
1x kukurydza 80 kcal

Suma: 270 kcal / 400 kcal

Dzisiaj nic nie zjadłam. Czuję się okropnie. Jedzenie niszczy mnie. To ono sprawiło, że tak się źle czuję, jedzenie jest wszystkiemu winne.


Dzisiaj było bardzo aktywnie, co prawda wczoraj nic nie zrobiłam, ale dzisiaj naprawdę dużo ruchu było.

Ćwiczenia:
2 godziny na rowerze
35 minut tańca

Czuję straszny ból w klatce piersiowej, jakby wszystkie moje demony zebrały się i ściskały moje serce. Ich miłość do mnie jest przerażająca.

Chciałabym nic nie jeść przez miesiące, móc latać i spełniać swoje marzenia. Czy nie byłoby to piękne?

Trzymajcie się chudziutko, życzę wam udanego weekendu!

środa, 23 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 3

Hej kruszynki, dzisiaj post napisany na szybko, ponieważ jestem strasznie zmęczona i marzę tylko o śnie :).

Bilans:
1x mleczny start (231 kcal)

Suma: 231 kcal / 300 kcal

Ćwiczenia:
35 minut tańca
50 brzuszków
100 skoków na skakance

Dzisiaj dostałam 6 z angielskiego, był dość spoko w szkole, nawet udało mi się znieść fizykę ;). Mama kupiła mi też perfumy od Heidi Klum, bardzo ładnie pachną polecam!

Jutrzejszy limit to 400 kcal, trzymajcie za mnie kciuki! Miłej nocki życzę! ;*

wtorek, 22 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 2

Jutro do szkoły, czy tylko mi się nie chce? Tym bardziej, że za środami nie przepadam. No, ale trzeba się ogarnąć i pójść do tej budy.

Bilans dzisiaj także zielony. Jedyne co zjadłam to ryż, jednakże w takiej trochę nieudanej godzinie. 3 rano. Po tych 8 godzinach jazdy byłam taka wycieńczona i głodna, że po prostu musiałam coś zjeść. Padło na mój ukochany ryż. Oczywiście nie poszłam od razu spać po zjedzeniu ryżu, zasnęłam ok. 5 rano.

Dostałam dzisiaj czekoladowego zajączka od chłopaka mamy, dałam go moim siostrą. Boże ja je pasę jakbym pasztet miała zrobić ;).

Chciałabym wyjaśnić sprawę babci, nie przekonałam jej tylko zrobiłam ją po prostu w konia. Nałożyła mi kawałek ciasta ja czekam i czekam. W końcu idzie do toalety. Odstawiam ten kawałek do lodówki i gdy wraca mówię jej, że jestem już pełna. Moje siostry nic nie wygadały bo powiedziałam im że nie dam moich słodyczy jeżeli pisną słówko.

Bilans:
1x torebka ryżu (351 kcal)

Suma: 351 / 500

Ćwiczenia:
35 minut tańca

Jeżeli będzie jutro dobra pogoda to pojeżdżę sobie na rowerze :). Nic innego mi się nie chciało robić, przepraszam, ale jestem wycieńczona tą podróżą.

Jutro zjem sobie Mleczny Start (231 kcal) połowę na śniadanie i połowę po szkole. Wiem można by było bilans zapełnić warzywami i owocami, ale w sobotę robimy większe zakupy, więc na razie muszą mi wystarczyć kaszki przygotowywane na szybko.

Trzymajcie się chudziutko kruszynki!




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

ABC DIET Dzień 1

Dzień 1 zaliczyłam zapełniając bilans dwoma jabłkami. Jestem z siebie zadowolona. Odwiedziłam też babcię, ale udało mi się jakoś wymigać od zjedzenia tony ciast i innych świństw. Za godzinkę jadę do domku, w końcu! O wiele lepiej czuję się w Niemczech niż tutaj w Polsce. Ten kraj działa na mnie dość depresyjnie... Szkoda tylko, że moja paczka, którą zamówiłam nie doszła, no cóż będę musiała poprosić tatę by mi ją przysłał.

Bilans:
2x jabłko (160 kcal)

Suma: 160 kcal / 500 kcal

Dzisiaj też dostałam zajączka od mamy tzn. masę słodyczy... Dałam wszystko siostrą chociaż będą miały uciechę, że mają więcej słodyczy :). Spróbuję także poruszyć temat kupowania dla mnie niskokalorycznej żywności, trzymajcie za mnie kciuki! Z moją mamą to różnie bywa...


Poskakałam ok. 20 minut na trampolinie, fajnie było. No cóż na mnie czeka 8 godzin jazdy a ja życzę wam miłego wieczorka ;*.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Świąteczna głodówka

Chciałabym szczerze podziękować za komentarze. Wywołałyście uśmiech na mojej twarzy. Jeszcze raz bardzo dziękuje.

Dzisiejsza głodówka się udała. Jedyne co musiałam powiedzieć mamie to, że się źle czuje i nie mam ochoty nic jeść. Nie miała nic przeciwko pod warunkiem, że nie będę marudzić, że jestem głodna itp.
Łatwo poszło.

Bilans:
1x kakao (80 kcal)

Suma: 80 kcal

Wypiłam kako, by mieć siłę na dzisiejszy dzień :). Oczywiście wypiłam kako bez mleka.


Jutro spróbuję poruszyć temat jedzenia dietetycznego z mamą. Ogólnie miałam dostęp do wafli ryżowych i innych pierdółek tego typu, ale pragnęłabym mieć więcej niskokalorycznego pożywienia. Chciałabym też wcisnąć mamie kit, że będę robić masę ćwiczeń i potrzebuję do tego specjalnej diety tzn. nie będę mogła jeść obiadu z rodziną. Mam nadzieję, że obejdzie się bez kłótni i fochów.

Jutro jadę do domu (wieczorem około 19) spróbuję napisać notkę ok. 17-18. Jutro zaczynam też ABC diet. Zobaczymy jak mi pójdzie pierwszy dzień.

Mama (chyba) kupi mi wagę. W końcu! Będę mogła obserwować moje postępy :).

Humor też mi się już poprawił, także dzięki waszym komentarzom. Jeszcze raz DZIĘKUJE.


Trzymajcie się chudo kruszynki, kocham was <3!

sobota, 19 kwietnia 2014

-

Miałam dzisiaj spokojny dzień do czasu wieczoru. Przyszedł do nas mój wujek (młodziutki 24 lata), mama się myła więc ja z moimi siostrami siedzieliśmy razem i żartowaliśmy, potem żart zeszły na konkretne osoby i w końcu na mnie. ŻART O BYCIU GRUBYM ALE ŚMIESZNE. Ryczeć mi się chcę.

Aż szkoda mi miejsca, żeby pisać taki głupi żart. No kurwa mam przepraszać, że moja siostra jest chudsza ode mnie? ALE JA SCHUDNĘ. Jestem zmęczona być tą najgorszą. (Przepraszam, że użyłam tutaj brzydkiego sformułowania, ale się wkurzyłam. Mam nadzieję, że zrozumiecie.)



Jeszcze cała rodzinka zobaczy, że trafię kiedyś do szpitala i będą błagać mnie żebym coś zjadła. Będę chudnąć, chudnąć i chudnąć aż umrę. Zginę najpiękniejszą śmiercią.
~
Chciałabym podziękować za bardzo miłe komentarze pod poprzednim postem :). Jesteście dla mnie wielkim wsparciem dziewczyny, bardzo dziękuje!

Dzisiaj były przygotowania do świąt i święcenie koszyczków. Nie jestem wierząca (ateistką też nie jestem), ale uznałam, że warto zrobić coś miłego dla moich dziadków.

Bilans:
4x pierogi (350 kcal)

Suma: 350 kcal

Eh czemu to zjadłam?! Wolałabym te 350 kcal zapełnić warzywami, owocami - czymś zdrowym. Jak już wspominałam gdy jestem w Polsce nie mam dostępu do zdrowej żywności. W lodówce nie ma nic prócz obiadków babci. Mogłam nic nie jeść i być krokiem bliżej do szczęścia.

Moja bluzka galowa jest na mnie za duża. Bardzo się ucieszyłam! Oby wszystkie ubranka były na mnie za małe :). Kupię sobie jakieś nowiutkie piękne rzeczy, w których będę w końcu jakoś wyglądać.

Żart o mnie od wujka mnie zasmucił, ale tym samym zmotywował. Jutro nie zjem nic. Dostałam okresu, więc powiem tylko, że się źle czuje. Podczas okresu mój apetyt jest bliski zeru tak jak u mojej mamy, więc nie będę musiała się tłumaczyć.


Mam nadzieję, że żadna z was nie zawali! Trzymajcie się <3!


piątek, 18 kwietnia 2014

Lonely Hearts Club


Czuję się taka samotna. Nawet nie wiem czemu. Może dlatego, że normalni ludzie potrafią po prostu zagadać do innej osoby? Ja tego nie umiem, co prawda stany lękowe już mam dawno za sobą, ale nadal boję się ludzi. Samotność w sumie jakoś niezwykle nigdy mi nie doskwierała, ale ostatnio coś mnie wzięło.




Jakby przy mnie nikogo nie było, a to nie prawda. Mam rodzinę. Powinnam się cieszyć, że mam już tyle. A ja czuję się taka samotna, pozostawiona samej sobie. Jak jakiś niewdzięcznik.

Okej koniec żalenia się, trzeba się ogarnąć i iść dalej.


Dzisiaj byłam w górach Sowich z moim tatą i siostrami, trochę ruchu było :). Poszliśmy tą najszybszą trasą bodajże, ale były momenty gdzie było strasznie stromo. Potem pojechaliśmy do Czech, żeby coś zjeść. Zamówiłam sobie sam ryż. Na szczęście namówiłam tatę, żeby mi mięso odpuścił.  Zjadłam ten ryż, czy jestem z siebie dumna? Nie. Czy jestem na siebie zła? Niezbyt. Mama kupiła mi dzisiaj 6 książek, już za jedną się wzięłam - "Na południe od granicy, na zachód od słońca". Wszystkie książki są pióra Harukiego Murakamiego. Przeczytałam jak na razie tylko jedną jego książkę, ale byłam zachwycona. Zdolność opisania szarego życia przeciętnego człowieka w taki ciekawy sposób.... Zachwycił mnie jego talent.

Bilans:
1x torebka ryżu (300 kcal)
1x jabłko (60 kcal)

Suma: 360 kcal


Niby ryż ma mniej kalorii, ale lepiej podwyższyć liczbę niż ją zmniejszyć :). Wieczorem skakałam też z moimi siostrami na trampolinie, więc dzisiaj było trochę ruchu.



Moje ferie powoli dobiegają końca. W poniedziałek jadę z powrotem do domku. Oto mój plan:


Dietę zacznę od poniedziałku 21 kwietnia czyli będzie trwała aż do 9 czerwca. Oczywiście wezmę się także za ćwiczenia, ale nie będę też przesadzać - ćwiczenia mają sprawiać przyjemność nie katusze.

Ja życzę wam udanych świąt i  wytrwania przy świątecznym stole!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Obrzydzenie



I ponownie nie pisałam regularnie, czy ja jestem aż taka do niczego, że nie umiem nawet pisać na blogu?! Jestem zmęczona sobą, swoim ciałem, swoim tłuszczem. Ale marudzeniem nic nie osiągnę. Tylko walką coś wskóram. 

Bilanse z poprzednich dni nie były idealne, ale nie miałam przekroczonego limitu. Jak będę z powrotem w domku, poproszę mamę, żeby kupiła mi masy niskokalorycznej żywności. Wcisnę jej jakiś kit, że chcę się odchudzać z Ewą Chodakowską i mam specjalnie wyznaczoną dietę przy moich ćwiczeniach. Raczej uwierzy mi w to, tym bardziej, że w Niemczech mam zamiar się ogarnąć i robić jak najwięcej ćwiczeń. 

Bilans:
4x wafle ryżowe (152 kcal)
2x kawa (ok. 160 kcal)

Suma: 312 kcal

W sumie z dzisiejszego dnia jestem zadowolona. Z mamą i siostrami byłyśmy na mieście, siostry kupiły sobie 2 gry na Xboxa i stroje kąpielowe. Jak mnie matka zapytała czy chcę sobie strój kąpielowy kupić to aż mnie ciarki przeszły. Nie zniosłabym mojego widoku nago lub w rzeczach typu stoi kąpielowych. Ale kupiłam sobie jedną mangę, którą przeczytam najprawdopodobniej jutro.


Jutro chyba nigdzie nie jadę, więc spróbuję zrobić głodówkę. Ale różnie to bywa, więc się zobaczy :). Trzymajcie się chudo kruszynki <3.

piątek, 11 kwietnia 2014

Bez tytułu

"Nie walcz ze sobą, tylko dla siebie - dla swojego szczęścia"
Hej kruszynki, znowu przepraszam, że nie napisałam. Otóż aktualnie dorabiam sobie u mojego taty w kiosku. Można trochę kasy zarobić + nie muszę tyle jeść. Mama się tylko spyta czy coś dzisiaj zjadłam  i czy chcę kasę na bułkę itd. Odpowiadam tylko, że babcia zawsze tyle przyniosła, że jestem już pełna. No cóż z babcią to jest już większy problem. Jak wracam do domu, to wychodzę na pola (mój dom jest niedaleko pól kukurydzy) i tam wywalam bułki, frytki i inny rzeczy, które "zjadłam". Zawsze mam dość sporo czasu jak babcia obsługuje klienta i wrzucam to żarcie do torby. Co do pracy to 6 zł na godzinę zarabiam, jak na osobę, która nie musi się sama utrzymywać jest to dość sporo :). 

Diety nie zawaliłam, ale te ćwiczenia... Wstaję o 5:30 i w domu jestem o ok. 17. Jestem padnięta po tej pracy. Też nie chcę się zmuszać do ćwiczeń, bo lubię jak ćwiczenia sprawiają mi przyjemność, a nie cierpienia. Chyba na ferie odpuszczę sobie ćwiczenia, będę robić tylko te na które mam ochotę, też zasługuję na odpoczynek nie? Postaram się już pisać codziennie, żeby chociaż był bilans w poście. 

Bilans:
2x łyżeczki ketchupu (ok. 40 kcal)
1x energetyk (320 kcal)

Suma: 360 kcal 

Szkoda, że ten energetyk się wepchał, ale byłam padnięta i musiałam wypić coś mocniejszego niż kawę. 
Ćwiczeń nie robiłam, ale w kiosku też jest trochę ruchu. Ten kiosk jest większy od tych przeciętny czasami trzeba po papierosy na zaplecze lecieć.

Jutro są urodziny kuzyna, trochę się boje ponieważ na pewno będzie tort... Miejmy nadzieję, że jakoś uda mi się od tortu wymigać. 
Trzymajcie się chudo kruszynki!


wtorek, 8 kwietnia 2014

Mętlik w głowie

Mam mętlik w głowie. Chce być chuda. Chce jeść. Ale chce być chuda. Nie chce jeść. I tak błędne koło miałam w swojej głowie przez ostatnie dni. Na szczęście nie zawaliłam. Ja po prostu nie umiem normalnie jeść. Kiedyś umiałam jeszcze zagłuszyć uczucie winy po zjedzeniu czegoś. Już nie mam na to siły, jestem wycieńczona psychicznie. Po co mam uciekać przed moim szczęściem? Przed uczuciem bycia chudą, perfekcyjną?


Powiem szczerze, że nie mam ochoty pisać bilansów z ostatnich dni, mogę jedynie powiedzieć, że nie przekroczyłam limitu i nie jadłam żadnych słodyczy/ fast foodów. Wczoraj nic nie zjadłam, wypiłam tylko bubble tea, którą kupiłam na mieście. Zawsze chciałam spróbować tego napoju, więc nie mogłam sobie go odmówić.

Nawet jeżeli bilanse były do przyjęcia, to już gorzej było z ćwiczeniami. Zapuściłam się. Przepraszam. Dzisiaj się pozbierałam i zrobiłam te ćwiczenia. Nie ma opierniczenia się jak jakaś gruba świnia.

Bilans:
1x pieczony ziemniak (ok. 220 kcal)

Nie podoba mi się, że w Polsce nie jem zdrowo. Nie mam tutaj natomiast dostępu do zdrowej/ niskokalorycznej żywności. Jak poproszę mamę, żeby coś mi kupiła to się zacznie jej gadka: "U babci jest zawsze obiad!", "Nie będę gotowała tylko specjalnie dla ciebie!". W sumie się jej nie dziwie kto by chciał takie niewdzięczne dziecko jak ja?

Dobrze, że dzisiaj babcia w pracy była, chociaż mnie na obiad nie wołała czy coś. Pamiętam te czasy gdy 2 wafle ryżowe to był maksimum dla mnie, matki wtedy w Polsce nie było i babcia po ok. 2 tygodniach takiej diety kazała mi jeść. Mówiła, że wyglądam blado i nie widzi jak jem. Nie powiedziała chyba nic mamie, ale jest ostrożna jak mówię, że nie chce tego i tamtego na obiad.

Ćwiczenia:
50 przysiadów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
20 brzuszków
20 minut biegu
35 minut tańca
20 minut trampoliny

Zaczęłam wyzwania od nowa, żeby wszystko było perfekcyjnie. Nie chcę mieć żadnych luk w ćwiczeniach.

Postanowiłam, że nie kupię sobie nic (a jestem zakupoholiczką ;)) dopóki nie będę miała rozmiaru xs/s. Teraz najczęściej to mam s, ale czasami to już się nie zmieszczę... Eh.

Postanowiłam na blogu pisać trochę więcej o moich uczuciach. Moim strasznym problemem jest to, że nie umiem "wypuścić" swoich uczuć i wszystko w sobie chowam. A to podobno niezdrowo.

Trzymajcie się chudo kruszynki!



piątek, 4 kwietnia 2014

Trochę polskiej kuchni

Hej kochane! Przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale jak tylko skończyłam ćwiczenia i chciałam napisać posta to padłam i wstałam rano ;). Babcia skomentowała, że ładnie schudłam. Tata nic nie powiedziałam, ale zauważyłam w jego oczach, że zobaczył różnicę. Jak ja zmienię fryzurę to też nigdy nie komentuje - taki trochę cichy człowiek. Ale w sumie dla niego zaczęłam się odchudzać mógłby coś powiedzieć... Wczorajszy bilans nie był zachwycający bo wpierniczyłam całą paczkę chrupek kukurydzianych, ale na szczęście cała paczka miała jedynie 382 kcal :). W sumie te chrupki kukurydziane są raczej zdrowymi "słodyczami". Na szczęście nie zjadłam nic więcej w czwartek. Dzisiaj zjadłam 3 pierogi i szklankę rosołu, które na mnie babcia wymusiła. Ah te babcie, największy wróg osób na diecie ;).

Bilans (wczorajszy):
1x paczka chrupek kukurydzianych (382 kcal)

Bilans (dzisiejszy):
1x szklanka rosołu (98 kcal)
3x pierogi ruskie ( ok. 270 kcal)

Sama polska kuchnia, mama raczej nie kupi mi nic dietetycznego, bo powie jest obiad u babci i mam nie marudzić.

Ćwiczenia (wczorajsze):
 50 przysiadów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
35 minut tańca
20 minut biegu
20 brzuszków

Ćwiczenia (dzisiejsze):
55 przysaiów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
35 minut tańca
20 minut biegu
25 brzuszków

Zawsze jak jestem w Polsce to zachwycam się powietrzem, a dokładniej brakiem wilgoci :). Mieszkałam na dolnym śląsku, natomiast w Niemczech mieszkam niedaleko morza, przez co jest bardzo wilgotno (i zimno ;c). Dzisiaj przeczytałam też książkę "My dzieci z dworca ZOO". Przeczytałam ją w dwie dni i się zachwycam po prostu piękna książka, ba trafiła na moją listę ulubionych :D. Mama też dzisiaj dokupi mi książki, więc będę miała co czytać :). Nie mogę się doczekać końca ferii i zobaczyć minę moich koleżanek z klasy na to jak schudłam, ah kocham te oczy zazdrości gdy schudnę :).

Najchętniej ominęłabym te obiady u babci, ale to jest praktycznie niemożliwe (mieszkamy na tym samym podwórku), jak zwieję z obiadu to babcia powie mamie i będzie awantura albo coś zacznie łapać. A tego nie chcę za wszelką cenę - jak matka będzie mnie kontrolować to koniec, jest spostrzegawcza i to bardzo. No cóż ja już nie przynudzam i życzę wam udanego weekendu <3



środa, 2 kwietnia 2014

Podsumowanie SGD

Hej kruszynki, jak widzicie mam już internet i mogę pisać posty (dobrze, że tak szybko zostało to załatwione ;)). W Niemczech to co najmniej czekałabym 5 dni na internet, na szczęście w Polsce rzeczy związane z internetem załatwia się szybko.

Skończyłam SGD i wszystkie dni miałam zielone. Co prawda było czasami naprawdę trudno - głód wyżerał mi żołądek i czułam taki ból, że ryczeć mi się chciało. Ale udało mi się i jestem z siebie dumna. Teraz pojawia się pytanie, czy schudłam? Tak i to widać. Chociaż najprawdopodobniej moja ślepa rodzina nic nie zauważy... Zobaczymy co tata powie bo jutro go spotkam. Mi mama ostatnio powiedziała: "Boże Natasza ile ty schudłaś!". Ale moja mama zalicza się do dość spostrzegawczych osób, więc ni dziwota, że zauważyła zmianę. Nie wiem ile kg czy cm schudłam, bo się nie ważyłam/mierzyłam. Mam zamiar kupić tutaj w Polsce wagę, jakoś ojca poproszę, żeby mi jedną zafundował. Podsumowując polecam tą dietę i na pewno do niej jeszcze kiedyś wrócę :).

Dzisiaj dzionek był w miarę fajny, ale jestem okropnie zmęczona bo spałam tylko 2h (nienawidzę spać w samochodzie, a podczas dnia nie umiem zasnąć). Jutro zaczynam wszystkie zaplanowane ćwiczenia nie licząc trampoliny, ponieważ muszę poczekać do soboty, aż dziadek ją rozłoży (na zimę trzeba ją było schować).

Bilans:
1x szklanka rosołu (92 kcal)
2x jabłko (100 kcal)

Suma: 192 kcal / 600 kcal

Babcia wcisnęła we mnie rosół - dosłownie, ledwie ją ubłagałam jedynie o szklankę rosołu ;). Wypiłam dzisiaj litry herbaty, polska herbata jest o wiele lepsza od tej niemieckiej, potem jak wrócę to przez 2 tygodnie nie będę mogła tknąć  tej okropnej niemieckiej herbaty.

Ćwiczenia:
35 minut tańca

Dzisiaj zrobiłam tylko tańce, bo jestem padnięta i to tak mocno.


Jutro postaram sobie zrobić głodówkę, ale zobaczymy jak mi się to uda. Do jutra kruszynki <3

wtorek, 1 kwietnia 2014

Wyjazd do Polski

Hej kochane, jednak dzisiaj (dokładnie zaraz) jadę do Polski, bo jadę z chłopakiem mojej mamy ;). Dzisiaj też był ostatni dzień SGD. O diecie napiszę więcej jak będę w Polsce, ponieważ nie mam aktualnie czasu (wiadomo pakowanie itp.). Dzisiaj zjadłam tylko jabłko, ale nie ćwiczyłam, po prostu czasu nie miałam... Ale jutro zaczynam ćwiczyć tak jak to sobie zaplanowałam.

Bilans:
1x jabłko (50 kcal)

Też nie jestem pewna czy jutro zacznę z moimi ćwiczeniami bo w Polsce będę dopiero rano tzn. będę najprawdopodobniej cały dzień zmęczona, ale się postaram wykonać te ćwiczenia :). Nie wiem też kiedy będę miała internet, więc wybaczcie mi, chwilę nieobecności, na pewno skomentuje wasze blog zaraz po tym jak będę miała dostęp do internetu. Dzisiaj parę blogów skomentowałam, ale nie zdążyłam wszystkich, za co najmocniej przepraszam.


Mnie czeka 8 godzin w samochodzie, a ja wam życzę udanej nocki :). Trzymajcie się chudo <3

poniedziałek, 31 marca 2014

Nie lubię poniedziałków

Hej kruszynki! Dzisiejsza głodówka także zaliczona jeszcze 2 dni i pobiję swój rekord w nie jedzeniu :). Jedyne co wkładam do ust to guma do żucia (miętowa, bez cukru), woda i herbata. I wiecie co? Czuję się świetnie, no może trochę słaba, przez co wywaliłam się jak wychodziłam z pokoju i mam 2 nowe siniaki ;). Jutro wypiję cappucino na śniadanie + wezmę tabletki na niedobór magnezu. Dzisiaj w szkole było w miarę i skończyłam lekcje o 11:15, w sumie normalnie cieszyłabym się jak szalona, ale po 1 uczyłam się na ten test z anglika a tu nic... Po 2 miałam dzisiaj kurs z niemieckiego o 13:30, więc nie opłacało się jechać do domu... Nauczyciele powinny inaczej dobierać swoje dni wolne. Poszłam sobie do miasta, bo potrzebuję nowych butów, zobaczyłam 2 piękne parki, muszę się jeszcze zdecydować, którą parę kupię. Jutro mam test z matmy, więc jeszcze się do "poduchy" poduczę, zależałoby mi, żeby mieć 5 na koniec roku ;).

Ćwiczenia:
30 minut tańca

Przepraszam, ale nie mam siły na skakankę i tak dość sporo chodzę do przystanku (specjalnie  okrężną drogą), więc chyba tak źle nie jest. Mam do was jeszcze pytanko donośnie tych butów, która para bardziej się wam podoba?


Przepraszam za jakoś, ale zdjęcia zrobione na szybko, ponieważ strasznie nie lubię robić zdjęć w sklepach. A tak przy okazji to różowe w rogu to moje etui do telefonu, powinnam je zdjąć podczas robienia zdjęcia ;).


Trzymajcie się chudo kruszynki <3!