sobota, 27 grudnia 2014

Jak jest teraz?

Hej.

To będzie ostatni post. Jem teraz po 1000 kcal dziennie. Powoli wracam do normalnego jedzenia. Staram się uprawiać sport, ale spalać w miarę jak najmniej kalorii. Życie jest lepsze, odzyskałam kolory w mych oczach.
Coś wam powiem, smutek mija. Pustka mija. A potem jest tylko pokój.
Postanowiłam zrobić ten post, aby pokazać, że da się jakoś tam żyć.
Jakoś idzie z moim poczuciem winy. Płaczę dużo. Ale jestem dumna, ponieważ od paru lat nie mogłam porządnie się wypłakać. Ponownie mam swoje człowieczeństwo, jestem taka szczęśliwa z tego powodu. Nie dajcie się jedzeniu, jedzenie to tylko jedzenie. Chcecie być dziewczynkami, które nie mogą sobie poradzić ze najzwyklejszą rzeczą? Schudnąć można zdrowiej, nie raniąc głowy i ciała. Ba możecie siebie wzmocnić.
Próby samobójcze będą waszą tarczą. Powodem do dumy. "Dałam radę."
Ta piosnka idealnie oddaje jak się czuję. Warto posłuchać.

Nie dajcie się. Jesteście dużo warte, jesteście piękne. Nie zabijajcie siebie, jesteście pięknymi istotami. Życie jest najpiękniejszą rzeczą, jaką dostałyście - nie marnujcie tego. Nie róbcie tego co ja.

Masz jeszcze szansę. Walcz. Walcz o swoje życie.

środa, 24 września 2014

Czy ktokolwiek wypłacze dla mnie morze łez?

Kocham jeść, ale nienawidzę konsekwencji jedzenia. Lubię jeść, ale nienawidzę konsekwencji jedzenia. Nie lubię jeść, nienawidzę konsekwencji jedzenia. Nienawidzę jeść, nienawidzę konsekwencji jedzenia.


Znowu długo nie pisałam - tym razem problemy ze szkołą. Pewna doradczyni nie chciała, żeby dyrektorka mnie przeniosła do lepszej klasy (inny system niż w Polsce), ale w końcu wyszło na to, że mnie przeniosła do lepszej klasy. O wiele lepiej się czuję. Ludzie z klasy są okej, chyba się jakoś dogadamy. No i nie dostaję ataku paniki w szkole! Jest się czym pochwalić :).

Z klasy 9H2 jestem w klasie 9R2 :3.

Jestem w dość dobrym humorze, na niemieckim piszemy monologi wewnętrzne - a to bardzo lubię. Na matmie też mam fajny temat (nie wiem jak się to nazywa po polsku ;_;) i na angielskim świetnie spędzam czas. Same plusy.

Zastanawiam się kiedy wyjdę z szafy, jak zazdroszczę ludziom, którzy już to zrobili...

Ale przejdźmy do najfajniejszej części zwanej jedzeniem.
Bilans:
1x serek wiejski dietetyczny (117 kcal)
2x jabłka (100 kcal)

Ćwiczeń nie robiłam, ponieważ aktualnie moje kolano przechodzi kryzys. Co prawda w stopie wszystkie kości na miejscu, ale codziennie towarzyszy mi teraz ból kolana, jeszcze czeka mnie przestawianie w kręgosłupie, a druga operacja już 15 października.,.

Blogi skomentuję jutro, ponieważ kończę o 11:05 :). Miłej nocki!

poniedziałek, 15 września 2014

Lange nicht gesehen

Nie pisałam, ponieważ mój komputer postanowił mnie dobić. Powiedział "pa pa". Mam telefon, ale nie znoszę pisać na telefonie. Na prawdę nie znoszę.

Dużo rzeczy się działo. Nowa szkoła. Mama w szpitalu. Mamy 15 wrzesień a ja już nie daję rady. Och jaka ja słabiutka jestem :). Ostatnio schudłam. Jestem szczęśliwa w nieszczęściu.

Powoli głuchnę od głośnej muzyki. Noszę słuchawki cały dzień i całą noc.

Nowa szkoła. Boję się nowych ludzi jak typowy introwertyk. Trafiłam na szkołę, która ma ponad 1000 uczniów. Myślałam, że takie ogromne szkoły są tylko w filmach. Szkoła ma parę "bloków", a ja zwiedziłam, tylko jeden, który jak dla mnie był już za duży. Gdybym nie znała tam jednej dziewczyny, chyba popadłabym w histerię. Za dużo ludzi, za bardzo się boje. Dużych miast się nie boje. Tam pozostanę anonimem, natomiast w szkole nie. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Do mojej poprzedniej szkoły przyzwyczajałam się ok. 1 rok. Aż strach myśleć. CO Z TEGO, ŻE JUŻ UMIEM JĘZYK JEŻELI NIE UMIEM GADAĆ, NIE MOGĘ ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI?!
Hahahahahahaha jestem żałosna.

Co do mamy najprawdopodobniej to nie jest rak. Ale co to jest? Nikt nie wie. Moja mama będzie miała usuniętą macicę w wieku 37 lat. Ten świat jest śmieszny. Dzisiaj już miała jakieś badania i jutro też ją czeka cały dzień badań. Jej brzuch i macica są powiększone jakby była w 7 miesiącu ciąży.

No i oczywiście mam nowego laptopa. Jak inaczej miałabym pisać? Notebook, ale dobrze działa i starcza mi.

Chciałabym być chuda i móc znowu się cieszyć życiem,



Ale jestem grubą śwniką :). Dzisiaj się pewnie wykończę z ćwiczeniami. Jestem w podłym nastroju. Wróciłam do domu. Mama jest w szpitalu. (Uwaga teraz będą brzydkie słowa) Wjebałam prawię cała czekoladę, wypiłam cały karton mleka 3,5 %, zabrałam się za jakieś cukierki, wrąbałam w siebie pełno chrupków śniadaniowych. Zwymiotowałam. Prawie nie zdążyłam do toalety. No tak uczelnie na mleczko :).

A na śniadanie jabłko :).

Mam dość udawania w szkole, że jestem super społeczną nastolatką. Chciałabym zamknąć się w bibliotece i mieć wszystkich za przeproszeniem w dupie. Przykre, że nie umiem żyć dla siebie. Zdanie społeczeństwa jest przecież najważniejsze nieprawdaż?

Jutro zjem lub nie zjem nie wiem. W kwietniu jadę do Londynu chcę czuć się pewnie. A nie jak teraz. Gruba świnka na krzesełku przed laptopem :).

Lecę ćwiczyć i rozmyślać nad skończeniem tego całego szajsu zwanego życiem.

PS. Red Queen jeżeli to czytasz, byłoby super, gdybyś zniosła tą blokadę wiekową. Ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała tego zrobić. Po prostu stworzę dodatkowe konto do oglądania twojego bloga.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Moja historia

Chciałabym uprzedzić, że ten wpis będzie długi. Moja historia z odchudzaniem się jeszcze nie kończy, jednakże chciałam napisać dlaczego tutaj jestem.

***
Nie zacznę mojej historii od takich zdań: Byłam normalną dziewczyną z przyjaciółmi, kochającą rodziną. Zawsze kochałam jedzenie...

I tak dalej. Niestety, a może na szczęście moja historia tak nie wygląda. 
Od kiedy pamiętam miałam kompleksy nie tylko dotyczące mojego ciała, ale także i twarzy. Nienawidziłam wszystkiego. Unikałam lustr tak jak mogłam. Ale przejdźmy do początku.
Moi rodzice rozstali się kiedy miałam ok. 8 lat. Nie mówię wam, że rozwód to nie wiadomo jaki straszny moment w życiu dziecka, oczywiście niełatwy, ale jest to lepsze niż życie z rodzicami, którzy nic do siebie nie czują. Dzisiaj cieszę się, że moi rodzice nie są razem, w sumie to już dość dawno to zrozumiałam. Moje siostry, które są ode mnie młodsze nie pamiętały czasów kiedy mój tata mieszkał z nami. Miałam większe wymagania niż one. Chciałam, żeby częściej się z nami widywał i tak dalej. Oczywiście trochę bardziej odczuwałam tęsknotę, ponieważ pamiętałam, gdy codziennie był w domu jak czekałam przy oknie, aż jego samochód się pojawi. 
W szkole miałam przerąbane. Już w przedszkolu miałam tylko jedną przyjaciółkę, która także odstawała, albo jak kto woli była outsiderem jak ja. Niestety kiedy skończyła przedszkole musiała się przeprowadzić. Byłam odludkiem. Grubą dziewczynką. Każdy mój smutek łagodziłam jedzeniem i niezbyt się ruszałam. Nigdy się jeszcze nie cięłam, ale mam doświadczeniem z samookaleczeniami otóż walenie głową w umywalkę może być bardzo przyjemne.  Ogólnie moja klasy zbytnio mi nie dopiekała, ale za to miałam trzy osoby za sobą, które zaczęły od przemocy psychicznej, a następnie przeszły do przemocy fizycznej. Oczywiście wszystko powiedziałam mojej mamie. Wiadomo jak to z polskimi pedagogami, tłumaczyć nie trzeba. 
Potem się przeprowadziłam (nadal w tym samym mieście mieszkałam) i zmieniłam szkołę. Tutaj już było gorzej. Dowiedziałam się w tej szkole, że mam krzywego ryja, jestem gruba jak świnia, że jak się na mnie patrzy to się aż niedobrze robi. O tym się już wstydziłam komukolwiek wspomnieć, jesteście pierwsze. Och zapomniałam o tym, że po moim incydencie z umywalką (który miał tylko 1 raz miejsce w moim życiu) moja mama ze mną dużo rozmawiała i posłała mnie na terapię. Terapia mi pomogła, powiem szczerze. To było jeszcze przed moją przeprowadzką. Czułam się po terapii o wiele lepiej. Jednakże pojawiła się 6 klasa, chyba najgorszy rok mojego życia. Tutaj już miałam lęki i depresję, wszystko ładnie zdiagnozowane i na papierku. Kolejna terapia, tylko z inną panią. Tą panią wspominam bardzo dobrze, jako bardzo ciepłą osobę. Druga terapia także pomogła. Kiedy byłam w szóstej klasie zaczęłam się odchudzać. Oczywiście normalnymi sposobami. Ćwiczenia i zdrowa żywność. Terapia i do tego ruch dobrze mi zrobiły. Czułam się o wiele lepiej, nie powiem, że nagle byłam pewna siebie, ponieważ byłoby to kłamstwo, ale było lepiej. Ale wróćmy do mojego taty, bo to o nim głównie jest ta historia, niestety. Mój tata miał nową rodzinę, nową żonę i córkę. Kiedy ona się urodziłam miałam 9 lat. Już wtedy jego żona miała problemy, żebyśmy się spotykały ze swoim ojcem. Kończyło się tym, że widzieliśmy tatę raz w miesiącu w tajemnicy przed nią. Moją siostrę widziałam z ok. 6 razy (?). Okej niespotykanie się mogę znieść. To nie takie złe. Jednakże moja siostra zawsze była lepsza od nas. Oto stwierdzenia mojego taty: O. zachowuję się lepiej od nas (mnie i moich sióstr) jest cichsza, umie się zachowywać itd. Nie mówię, że jesteśmy aniołki, ale trudno o to by jedynaczka miała by być głośna, bo po co? I tak cała uwaga jest na niej. 
Jednakże były fajniejsze akcje: Był dzień dziecka poszliśmy z tatą, macochą i O. do lodziarni. Był to jeden z niewielu momentów, kiedy mogliśmy zobaczyć się z tatą za jej zgodą. O. jako jedyna dostała prezent, my dostałyśmy po lodzie. O. oczywiście dostała też loda. Nie byłoby się do czego czepiać, gdyby ten prezent nie byłby jej dany przy nas... 
Ostatnio wspomniałam o tym mamie, a dokładniej przedwczoraj bodajże. Mama się wkurzyła, albo bardziej poprawnie było jej smutno. Nie dość, że się z nami nie spotyka pomimo tego, że jesteśmy w Polsce parę razy na rok to jeszcze robi takie rzeczy. Ale najfajniejszego moja mama nie wie. Nigdy nie usłyszałam od mojego taty, że jest ze mnie dumny, że mnie kocha. Tak bardzo chciałam, aby on mnie zauważył i pokochał. 2 lata temu, gdy pojechaliśmy do Niemiec ponownie zaczęłam się odchudzać, mój tata zawsze mówił, że powinnam odrobinę schudnąć. Więc zaczęłam dla niego chudnąć, była to zdrowa dieta. Przyjechałam po roku do Polski na wakacje i z nadwagi spadłam do wagi prawidłowej oto co usłyszałam: Natasza powinnaś schudnąć. Skutek: przez miesiąc max na dzień 4 wafle ryżowe. Ale od tej chwili zapłakałam tylko 3 razy, nie umiem płakać. Nie umiem wyzwalać moich uczuć. Po prostu gdy mój taty mi "zasugerował", że powinnam schudnąć wszystko co we mnie siedziało wybuchło. Jak moja mama przyjechała z Niemiec trochę bałam się takiej diety, wiem, że z moim odżywianiem jest coś nie tak, ale przecież chora nie jestem.Więc w marcu wróciłam do diety, podczas tych paru miesięcy normalnego jedzenia wróciłam do wagi startowej, że tak się wyrażę. Resztę już znacie z bloga.
Dzisiaj: Jutro przyjedzie do mnie mój tata. Moja mama dzisiaj mi i moim siostrą powiedziała:"Możecie mieć do mnie pretensje do końca życia, ale nie pozwolę by ktokolwiek krzywdził moje córki, pozbędę się każdego, nawet waszego ojca." 
Jutro zobaczę ostatni raz osobę, którą kocham i nienawidzę w tym samym czasie. Chciałam tylko uwagi, żebyś mnie tylko raz pochwalił tato. Ale teraz już jest za późno. Będę chudnąć dla Ciebie, do końca życia, ponieważ się już nie zobaczymy. Tato tak bardzo przepraszam za to jaką okropną córką jestem. Tak bardzo przepraszam, kocham Cię.


sobota, 2 sierpnia 2014

Dla Ciebie

Dla Ciebie głoduję,
Dla Ciebie dzisiaj mój żołądek nic nie dostał,
jest pusty jak twe serce,
ty i tak nic nie zauważysz,
nie zauważysz, że mój żołądek i twoje serce są puste.
Za puste.

Dzisiaj głodówka. Cały dzień czuję się jakbym zjadła za dużo. Szkoda tylko, że dzisiaj nic nie zjadłam. Niezbyt czuję się głodna. Okres sprawia cuda. Chciałabym, aby trwał jeszcze z 5 dni. On wtedy przyjedzie. Znowu się zobaczymy. Nie widzieliśmy się od kwietnia. Jednakże przypadek sprawił, że wyjechał na wakacje w poprzednią środę, kiedy to zaczęły się wakacje w Niemczech.

Sądzę, że niektóre z was domyślą się o kim mówię. Podpowiedź jest taka, że kocham, ale nie jestem zakochana. Trudno, żebym do tej osoby czuła zauroczenie.


 Dzisiaj byłam na zakupach z mamą, miałam kupić buty, ale skończyło się na tym, że kupiłam poduszkę 8D. Nic fajnego nie widziałam, więc nie miałam potrzeby niczego innego kupować.

W Polsce zawsze mam problemy ze snem poszłam spać o 6 rano i wstałam o 10. Ale miło spędziłam noc, świetnie się bawiłam oglądając seriale i czytając różne rzeczy. W moim życiu nie jestem raczej smutna, tylko na blogu mogę się wydawać hmm przygnębiona? Jednakże ja nie myślę o diecie i innych tego typu rzeczach podczas dnia i mojego życia codziennego. Wtedy nie jestem taka głodna, najgorsza  rzeczą będąc na diecie jaką można zrobić to tylko o niej myśleć. Chociaż zdarza mi się, że godzinami o niej myślę. Szczególnie jak popatrzę w lustro. Chociaż przed znalezieniem mojej pasji byłam zawsze smutna. Nie chcę tu wspominać o mojej pasji, coś co czyni mnie okropnie szczęśliwą i pełną życia osobą nie może połączyć się z moimi problemami z (nie)jedzeniem. Ta pasja wyciągnęła mnie z depresji, więc nigdy nie napiszę tutaj czym jest moja pasja. W sumie nie wiem czemu o niej tutaj wspomniałam, ale chyba po prostu chcę być z wami bliżej :). Moja mama też powiedziała, że zapisze mnie do studia fitness yay!

Ja już nie przedłużam, bo tak naprawdę nie mam już więcej o czym pisać ;). Może tylko jeszcze dodam, że jutro także będzie na 95% głodówka.
Trzymajcie się.

czwartek, 31 lipca 2014

Wyjazd do Polski

Cześć, hej, dzień dobry.
Jak wam dzisiaj dzionek leci? Mi dobrze, jestem w takim dobrym humorze, że to aż zadziwiające.
Mam dobre newsy:
-Po pierwsze w końcu dostałam okresu z czym się wiążę brak wahań nastroju i wiecznego głodu,
-Po drugie dzisiaj zrobiłam sobie w końcu głodówkę,
-Po trzecie dostałam bardzo dobre świadectwo.

No i jak tu człowiek ma być smutny? :)

Może pochwalę się moim świadectwem i ocenami, czemu nie ;).
Niemiecki: 4, Angielski: 5, Historia: 5, Polityka: 5, Geografia: 5, Etyka: 5, Matematyka: 5, Fizyka: 4, Plastyka: 5, Chemia: 5, Biologia: 5, Ekonomia: 5, Sport: 5, Gotowanie: 5.
Zachowanie: 6
Mam też notatkę, że mój angielski jest na poziomie oceny celującej. Chyba nawet dobre to świadectwo nie? ^^

Oczywiście w 9 klasie będę miała rozszerzoną matematykę i angielski :).

Do Polski wyjadę za ok. godzinę lub dwie, oczywiście czeka mnie 8 godzin w aucie. Jednakże wczoraj kupiłam sobie książkę "Gwiazd naszych wina", więc będę miała co robić. Wiecie jak brzmi tytuł po niemiecku? "Das Schicksal ist ein mieser Verräter" czyli w dosłownym tłumaczeniu "Los to okropny zdrajca" Niemcy nie znają chyba wyrażenia gra słów, ale im bogatszy naród tym jest on bardziej głupszy :).

Ale podoba mi się w sposób w jakim książka jest napisana, pierwszy raz czuję frajdę czytając książkę po niemiecku. W następnym roku postaram się czytać książki tylko po niemiecku, ale nie wiem czy mi to wyjdzie... No cóż to się zobaczy ;).

Życzę wam miłego dzionka kruszynki.

wtorek, 29 lipca 2014

Jutro wakacje!

Na tytuł nie miałam innego pomysłu, więc niech będzie radosny i pełen energii, czemu nie :).

Jutro w końcu wakacje, jej tak się cieszę. Jestem już mocno wykończona szkołą. Jutro idę ostatni raz do tej szkoły, ponieważ w nowym roku zawitam do innych drzwi wejściowych. W sumie cieszę się, że zmieniam szkołę, jednakże moja klasa była okej. Nie było żadnego mobbingu i nie wiadomo jak wielkiego rasizmu, więc była ona jak najbardziej do przyjęcia.

Dzisiaj byłam też u lekarza, musiałam zrobić kontrolę aby sprawdzić czy ze stopą wszystko jest w porządku. Na szczęście śruba się nie przesunęła i wszystko jest na swoim miejscu. Zostało mi tylko uczenie się chodzenia ;).

Bilans:
Serek wiejski dietetyczny (146 kcal)
3 pomidory (90 kcal)

Suma: 236 kcal

Tak powiem wam jeszcze oceny, które ostatnio dostałam:
5 (matematyka) i 6 z egzaminu z anglika, maksymalna ilość punktów :). Ale i tak baba mi postawiła 5 na koniec roku. No bardzo mi przykro, że mam polski akcent :).

W sumie nic więcej do pisania nie mam. Może tylko tyle, że tęsknię, za polskim pieczywem, ale i tak go nie zjem. Perfekcjonizm to taka przydatna, a zarazem przeszkadzająca cecha charakteru. 

Trzymajcie się kochane! <3