poniedziałek, 15 września 2014

Lange nicht gesehen

Nie pisałam, ponieważ mój komputer postanowił mnie dobić. Powiedział "pa pa". Mam telefon, ale nie znoszę pisać na telefonie. Na prawdę nie znoszę.

Dużo rzeczy się działo. Nowa szkoła. Mama w szpitalu. Mamy 15 wrzesień a ja już nie daję rady. Och jaka ja słabiutka jestem :). Ostatnio schudłam. Jestem szczęśliwa w nieszczęściu.

Powoli głuchnę od głośnej muzyki. Noszę słuchawki cały dzień i całą noc.

Nowa szkoła. Boję się nowych ludzi jak typowy introwertyk. Trafiłam na szkołę, która ma ponad 1000 uczniów. Myślałam, że takie ogromne szkoły są tylko w filmach. Szkoła ma parę "bloków", a ja zwiedziłam, tylko jeden, który jak dla mnie był już za duży. Gdybym nie znała tam jednej dziewczyny, chyba popadłabym w histerię. Za dużo ludzi, za bardzo się boje. Dużych miast się nie boje. Tam pozostanę anonimem, natomiast w szkole nie. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Do mojej poprzedniej szkoły przyzwyczajałam się ok. 1 rok. Aż strach myśleć. CO Z TEGO, ŻE JUŻ UMIEM JĘZYK JEŻELI NIE UMIEM GADAĆ, NIE MOGĘ ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI?!
Hahahahahahaha jestem żałosna.

Co do mamy najprawdopodobniej to nie jest rak. Ale co to jest? Nikt nie wie. Moja mama będzie miała usuniętą macicę w wieku 37 lat. Ten świat jest śmieszny. Dzisiaj już miała jakieś badania i jutro też ją czeka cały dzień badań. Jej brzuch i macica są powiększone jakby była w 7 miesiącu ciąży.

No i oczywiście mam nowego laptopa. Jak inaczej miałabym pisać? Notebook, ale dobrze działa i starcza mi.

Chciałabym być chuda i móc znowu się cieszyć życiem,



Ale jestem grubą śwniką :). Dzisiaj się pewnie wykończę z ćwiczeniami. Jestem w podłym nastroju. Wróciłam do domu. Mama jest w szpitalu. (Uwaga teraz będą brzydkie słowa) Wjebałam prawię cała czekoladę, wypiłam cały karton mleka 3,5 %, zabrałam się za jakieś cukierki, wrąbałam w siebie pełno chrupków śniadaniowych. Zwymiotowałam. Prawie nie zdążyłam do toalety. No tak uczelnie na mleczko :).

A na śniadanie jabłko :).

Mam dość udawania w szkole, że jestem super społeczną nastolatką. Chciałabym zamknąć się w bibliotece i mieć wszystkich za przeproszeniem w dupie. Przykre, że nie umiem żyć dla siebie. Zdanie społeczeństwa jest przecież najważniejsze nieprawdaż?

Jutro zjem lub nie zjem nie wiem. W kwietniu jadę do Londynu chcę czuć się pewnie. A nie jak teraz. Gruba świnka na krzesełku przed laptopem :).

Lecę ćwiczyć i rozmyślać nad skończeniem tego całego szajsu zwanego życiem.

PS. Red Queen jeżeli to czytasz, byłoby super, gdybyś zniosła tą blokadę wiekową. Ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała tego zrobić. Po prostu stworzę dodatkowe konto do oglądania twojego bloga.

4 komentarze:

  1. O "ten cały szajs zwany życiem" walczy codziennie mnóstwo ludzi. A Ty chcesz je skończyć? NIE MOŻESZ tego zrobić. Zwłaszcza teraz, kiedy Twoja mama jest w szpitalu. Musisz być dla niej wsparciem, bo to nie jest łatwe doświadczenie. Jest tyle ludzi, którzy Cię potrzebują, w tym my i nasza społeczność. Trzymaj się kruszynko :*
    PS Ja dopiero zaczynam, gdybyś chciała to wpadnij
    aggie-whole-new-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, trzymam mocno kciuki za ciebie i za to, żeby wszystko się dobrze poukładało. Nie marnuj jedzeniem bez kontroli, tego wszystkiego do czego już doszłaś i tego, że już schudłaś! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwymiotowałaś przez uczulenie czy mogę Ci pogratulować głupoty? Martwię się. Wracasz i z taką wesołą wiadomością, że wymiotowałaś. Kiedy ja jestem bulimiczką i czytam coś takiego, żywiąc do Ciebie sympatię, to aż gorzej mi się robi.

    Cieszę się, że wróciłaś. Nie było Cię przez sprawy techniczne, a już myślałam, że może pojawi się u Ciebie jakiś post za kilka tygodni o tym, że jesz normalnie i jesteś szczęśliwa :) Takie moje naiwne domniemania...

    Schudniesz i będziesz bardziej doceniała siebie. Wiem o tym. Specjalnie dla Ciebie odblokowałam bloga, chociaż mogłabyś tam wejść z anonima w zasadzie. No ale inne osoby skarżyły się na problemy z dodawaniem komentarzy, więc odblokowałam go całkowicie. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz mi, że się sypię w momencie, kiedy ja o siebie walczę... Przecież zgodziłam się nawet na szpital, tylko jak się okazało, był to błąd. Przecież rozpoczęłam psychoterapię. Nie wychodzi mi z jedzeniem, bo z dnia na dzień nie przewalczę tego potwora. Ale się staram. To, że mnie życie tak przemieliło spowodowało moją depresję i stąd ciężko jest mi funkcjonować, ale... motywuję sama siebie. No owszem, post był raczej w negatywnym świetle, bo niby z czego miałabym być dumna? Ale ukłuło mnie to, że napisałaś, że się sypię. Bo ja właśnie staram się pozbierać w całość. Nie zgodzę się też, że jestem dzieckiem. Oczywiście, każdy ma w sobie dziecko, a ja stałam się dorosła wcześniej niż to stać się powinno, ale teraz już nie pora na dziecinadę. Układam sobie życie z Ukochanym, planuję mieszkanie, studia - nie pisz mi więc, że mam zdziecinnieć. Pewnego rodzaju wrażliwości i tak nigdy się nie pozbędę, chociaż w zasadzie to akurat w niektórych okolicznościach nie jest pomocne. Jak masz dobre serce, łatwiej Cię skrzywdzić. Sama wiesz.

    Mam nadzieję, że odczytasz ten komentarz. Czekam na post z informacjami, co u Ciebie. A za przesłanie pozytywnej energii dziękuję :) Nie odbierz moich powyższych słów źle. Chciałam po prostu sprostować kilka kwestii.

    OdpowiedzUsuń