piątek, 25 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 5

Hej kruszynki, przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale byłam wykończona, otóż byłam przeziębiona, a teraz to się rozchorowałam. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, co chwilę moje serce ma jakieś skurcze... Mama powiedziała, że w poniedziałek jedziemy do lekarza na szczepienie to się o to spytamy. No świetnie. Mam nadzieję, że to nie przez moją dietę bo będę miała przerąbane. Matka mnie z domu wyrzuci chyba...

Ogólnie dziwny jest ten ból w sercu. Czuję jakby serce wchodziło mi do gardła i potem spadało do żołądka. Super. 

Bilans (wczorajszy):
1x banan 90 kcal
2x jabłko 100 kcal
1x kukurydza 80 kcal

Suma: 270 kcal / 400 kcal

Dzisiaj nic nie zjadłam. Czuję się okropnie. Jedzenie niszczy mnie. To ono sprawiło, że tak się źle czuję, jedzenie jest wszystkiemu winne.


Dzisiaj było bardzo aktywnie, co prawda wczoraj nic nie zrobiłam, ale dzisiaj naprawdę dużo ruchu było.

Ćwiczenia:
2 godziny na rowerze
35 minut tańca

Czuję straszny ból w klatce piersiowej, jakby wszystkie moje demony zebrały się i ściskały moje serce. Ich miłość do mnie jest przerażająca.

Chciałabym nic nie jeść przez miesiące, móc latać i spełniać swoje marzenia. Czy nie byłoby to piękne?

Trzymajcie się chudziutko, życzę wam udanego weekendu!

środa, 23 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 3

Hej kruszynki, dzisiaj post napisany na szybko, ponieważ jestem strasznie zmęczona i marzę tylko o śnie :).

Bilans:
1x mleczny start (231 kcal)

Suma: 231 kcal / 300 kcal

Ćwiczenia:
35 minut tańca
50 brzuszków
100 skoków na skakance

Dzisiaj dostałam 6 z angielskiego, był dość spoko w szkole, nawet udało mi się znieść fizykę ;). Mama kupiła mi też perfumy od Heidi Klum, bardzo ładnie pachną polecam!

Jutrzejszy limit to 400 kcal, trzymajcie za mnie kciuki! Miłej nocki życzę! ;*

wtorek, 22 kwietnia 2014

ABC Diet Dzień 2

Jutro do szkoły, czy tylko mi się nie chce? Tym bardziej, że za środami nie przepadam. No, ale trzeba się ogarnąć i pójść do tej budy.

Bilans dzisiaj także zielony. Jedyne co zjadłam to ryż, jednakże w takiej trochę nieudanej godzinie. 3 rano. Po tych 8 godzinach jazdy byłam taka wycieńczona i głodna, że po prostu musiałam coś zjeść. Padło na mój ukochany ryż. Oczywiście nie poszłam od razu spać po zjedzeniu ryżu, zasnęłam ok. 5 rano.

Dostałam dzisiaj czekoladowego zajączka od chłopaka mamy, dałam go moim siostrą. Boże ja je pasę jakbym pasztet miała zrobić ;).

Chciałabym wyjaśnić sprawę babci, nie przekonałam jej tylko zrobiłam ją po prostu w konia. Nałożyła mi kawałek ciasta ja czekam i czekam. W końcu idzie do toalety. Odstawiam ten kawałek do lodówki i gdy wraca mówię jej, że jestem już pełna. Moje siostry nic nie wygadały bo powiedziałam im że nie dam moich słodyczy jeżeli pisną słówko.

Bilans:
1x torebka ryżu (351 kcal)

Suma: 351 / 500

Ćwiczenia:
35 minut tańca

Jeżeli będzie jutro dobra pogoda to pojeżdżę sobie na rowerze :). Nic innego mi się nie chciało robić, przepraszam, ale jestem wycieńczona tą podróżą.

Jutro zjem sobie Mleczny Start (231 kcal) połowę na śniadanie i połowę po szkole. Wiem można by było bilans zapełnić warzywami i owocami, ale w sobotę robimy większe zakupy, więc na razie muszą mi wystarczyć kaszki przygotowywane na szybko.

Trzymajcie się chudziutko kruszynki!




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

ABC DIET Dzień 1

Dzień 1 zaliczyłam zapełniając bilans dwoma jabłkami. Jestem z siebie zadowolona. Odwiedziłam też babcię, ale udało mi się jakoś wymigać od zjedzenia tony ciast i innych świństw. Za godzinkę jadę do domku, w końcu! O wiele lepiej czuję się w Niemczech niż tutaj w Polsce. Ten kraj działa na mnie dość depresyjnie... Szkoda tylko, że moja paczka, którą zamówiłam nie doszła, no cóż będę musiała poprosić tatę by mi ją przysłał.

Bilans:
2x jabłko (160 kcal)

Suma: 160 kcal / 500 kcal

Dzisiaj też dostałam zajączka od mamy tzn. masę słodyczy... Dałam wszystko siostrą chociaż będą miały uciechę, że mają więcej słodyczy :). Spróbuję także poruszyć temat kupowania dla mnie niskokalorycznej żywności, trzymajcie za mnie kciuki! Z moją mamą to różnie bywa...


Poskakałam ok. 20 minut na trampolinie, fajnie było. No cóż na mnie czeka 8 godzin jazdy a ja życzę wam miłego wieczorka ;*.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Świąteczna głodówka

Chciałabym szczerze podziękować za komentarze. Wywołałyście uśmiech na mojej twarzy. Jeszcze raz bardzo dziękuje.

Dzisiejsza głodówka się udała. Jedyne co musiałam powiedzieć mamie to, że się źle czuje i nie mam ochoty nic jeść. Nie miała nic przeciwko pod warunkiem, że nie będę marudzić, że jestem głodna itp.
Łatwo poszło.

Bilans:
1x kakao (80 kcal)

Suma: 80 kcal

Wypiłam kako, by mieć siłę na dzisiejszy dzień :). Oczywiście wypiłam kako bez mleka.


Jutro spróbuję poruszyć temat jedzenia dietetycznego z mamą. Ogólnie miałam dostęp do wafli ryżowych i innych pierdółek tego typu, ale pragnęłabym mieć więcej niskokalorycznego pożywienia. Chciałabym też wcisnąć mamie kit, że będę robić masę ćwiczeń i potrzebuję do tego specjalnej diety tzn. nie będę mogła jeść obiadu z rodziną. Mam nadzieję, że obejdzie się bez kłótni i fochów.

Jutro jadę do domu (wieczorem około 19) spróbuję napisać notkę ok. 17-18. Jutro zaczynam też ABC diet. Zobaczymy jak mi pójdzie pierwszy dzień.

Mama (chyba) kupi mi wagę. W końcu! Będę mogła obserwować moje postępy :).

Humor też mi się już poprawił, także dzięki waszym komentarzom. Jeszcze raz DZIĘKUJE.


Trzymajcie się chudo kruszynki, kocham was <3!

sobota, 19 kwietnia 2014

-

Miałam dzisiaj spokojny dzień do czasu wieczoru. Przyszedł do nas mój wujek (młodziutki 24 lata), mama się myła więc ja z moimi siostrami siedzieliśmy razem i żartowaliśmy, potem żart zeszły na konkretne osoby i w końcu na mnie. ŻART O BYCIU GRUBYM ALE ŚMIESZNE. Ryczeć mi się chcę.

Aż szkoda mi miejsca, żeby pisać taki głupi żart. No kurwa mam przepraszać, że moja siostra jest chudsza ode mnie? ALE JA SCHUDNĘ. Jestem zmęczona być tą najgorszą. (Przepraszam, że użyłam tutaj brzydkiego sformułowania, ale się wkurzyłam. Mam nadzieję, że zrozumiecie.)



Jeszcze cała rodzinka zobaczy, że trafię kiedyś do szpitala i będą błagać mnie żebym coś zjadła. Będę chudnąć, chudnąć i chudnąć aż umrę. Zginę najpiękniejszą śmiercią.
~
Chciałabym podziękować za bardzo miłe komentarze pod poprzednim postem :). Jesteście dla mnie wielkim wsparciem dziewczyny, bardzo dziękuje!

Dzisiaj były przygotowania do świąt i święcenie koszyczków. Nie jestem wierząca (ateistką też nie jestem), ale uznałam, że warto zrobić coś miłego dla moich dziadków.

Bilans:
4x pierogi (350 kcal)

Suma: 350 kcal

Eh czemu to zjadłam?! Wolałabym te 350 kcal zapełnić warzywami, owocami - czymś zdrowym. Jak już wspominałam gdy jestem w Polsce nie mam dostępu do zdrowej żywności. W lodówce nie ma nic prócz obiadków babci. Mogłam nic nie jeść i być krokiem bliżej do szczęścia.

Moja bluzka galowa jest na mnie za duża. Bardzo się ucieszyłam! Oby wszystkie ubranka były na mnie za małe :). Kupię sobie jakieś nowiutkie piękne rzeczy, w których będę w końcu jakoś wyglądać.

Żart o mnie od wujka mnie zasmucił, ale tym samym zmotywował. Jutro nie zjem nic. Dostałam okresu, więc powiem tylko, że się źle czuje. Podczas okresu mój apetyt jest bliski zeru tak jak u mojej mamy, więc nie będę musiała się tłumaczyć.


Mam nadzieję, że żadna z was nie zawali! Trzymajcie się <3!


piątek, 18 kwietnia 2014

Lonely Hearts Club


Czuję się taka samotna. Nawet nie wiem czemu. Może dlatego, że normalni ludzie potrafią po prostu zagadać do innej osoby? Ja tego nie umiem, co prawda stany lękowe już mam dawno za sobą, ale nadal boję się ludzi. Samotność w sumie jakoś niezwykle nigdy mi nie doskwierała, ale ostatnio coś mnie wzięło.




Jakby przy mnie nikogo nie było, a to nie prawda. Mam rodzinę. Powinnam się cieszyć, że mam już tyle. A ja czuję się taka samotna, pozostawiona samej sobie. Jak jakiś niewdzięcznik.

Okej koniec żalenia się, trzeba się ogarnąć i iść dalej.


Dzisiaj byłam w górach Sowich z moim tatą i siostrami, trochę ruchu było :). Poszliśmy tą najszybszą trasą bodajże, ale były momenty gdzie było strasznie stromo. Potem pojechaliśmy do Czech, żeby coś zjeść. Zamówiłam sobie sam ryż. Na szczęście namówiłam tatę, żeby mi mięso odpuścił.  Zjadłam ten ryż, czy jestem z siebie dumna? Nie. Czy jestem na siebie zła? Niezbyt. Mama kupiła mi dzisiaj 6 książek, już za jedną się wzięłam - "Na południe od granicy, na zachód od słońca". Wszystkie książki są pióra Harukiego Murakamiego. Przeczytałam jak na razie tylko jedną jego książkę, ale byłam zachwycona. Zdolność opisania szarego życia przeciętnego człowieka w taki ciekawy sposób.... Zachwycił mnie jego talent.

Bilans:
1x torebka ryżu (300 kcal)
1x jabłko (60 kcal)

Suma: 360 kcal


Niby ryż ma mniej kalorii, ale lepiej podwyższyć liczbę niż ją zmniejszyć :). Wieczorem skakałam też z moimi siostrami na trampolinie, więc dzisiaj było trochę ruchu.



Moje ferie powoli dobiegają końca. W poniedziałek jadę z powrotem do domku. Oto mój plan:


Dietę zacznę od poniedziałku 21 kwietnia czyli będzie trwała aż do 9 czerwca. Oczywiście wezmę się także za ćwiczenia, ale nie będę też przesadzać - ćwiczenia mają sprawiać przyjemność nie katusze.

Ja życzę wam udanych świąt i  wytrwania przy świątecznym stole!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Obrzydzenie



I ponownie nie pisałam regularnie, czy ja jestem aż taka do niczego, że nie umiem nawet pisać na blogu?! Jestem zmęczona sobą, swoim ciałem, swoim tłuszczem. Ale marudzeniem nic nie osiągnę. Tylko walką coś wskóram. 

Bilanse z poprzednich dni nie były idealne, ale nie miałam przekroczonego limitu. Jak będę z powrotem w domku, poproszę mamę, żeby kupiła mi masy niskokalorycznej żywności. Wcisnę jej jakiś kit, że chcę się odchudzać z Ewą Chodakowską i mam specjalnie wyznaczoną dietę przy moich ćwiczeniach. Raczej uwierzy mi w to, tym bardziej, że w Niemczech mam zamiar się ogarnąć i robić jak najwięcej ćwiczeń. 

Bilans:
4x wafle ryżowe (152 kcal)
2x kawa (ok. 160 kcal)

Suma: 312 kcal

W sumie z dzisiejszego dnia jestem zadowolona. Z mamą i siostrami byłyśmy na mieście, siostry kupiły sobie 2 gry na Xboxa i stroje kąpielowe. Jak mnie matka zapytała czy chcę sobie strój kąpielowy kupić to aż mnie ciarki przeszły. Nie zniosłabym mojego widoku nago lub w rzeczach typu stoi kąpielowych. Ale kupiłam sobie jedną mangę, którą przeczytam najprawdopodobniej jutro.


Jutro chyba nigdzie nie jadę, więc spróbuję zrobić głodówkę. Ale różnie to bywa, więc się zobaczy :). Trzymajcie się chudo kruszynki <3.

piątek, 11 kwietnia 2014

Bez tytułu

"Nie walcz ze sobą, tylko dla siebie - dla swojego szczęścia"
Hej kruszynki, znowu przepraszam, że nie napisałam. Otóż aktualnie dorabiam sobie u mojego taty w kiosku. Można trochę kasy zarobić + nie muszę tyle jeść. Mama się tylko spyta czy coś dzisiaj zjadłam  i czy chcę kasę na bułkę itd. Odpowiadam tylko, że babcia zawsze tyle przyniosła, że jestem już pełna. No cóż z babcią to jest już większy problem. Jak wracam do domu, to wychodzę na pola (mój dom jest niedaleko pól kukurydzy) i tam wywalam bułki, frytki i inny rzeczy, które "zjadłam". Zawsze mam dość sporo czasu jak babcia obsługuje klienta i wrzucam to żarcie do torby. Co do pracy to 6 zł na godzinę zarabiam, jak na osobę, która nie musi się sama utrzymywać jest to dość sporo :). 

Diety nie zawaliłam, ale te ćwiczenia... Wstaję o 5:30 i w domu jestem o ok. 17. Jestem padnięta po tej pracy. Też nie chcę się zmuszać do ćwiczeń, bo lubię jak ćwiczenia sprawiają mi przyjemność, a nie cierpienia. Chyba na ferie odpuszczę sobie ćwiczenia, będę robić tylko te na które mam ochotę, też zasługuję na odpoczynek nie? Postaram się już pisać codziennie, żeby chociaż był bilans w poście. 

Bilans:
2x łyżeczki ketchupu (ok. 40 kcal)
1x energetyk (320 kcal)

Suma: 360 kcal 

Szkoda, że ten energetyk się wepchał, ale byłam padnięta i musiałam wypić coś mocniejszego niż kawę. 
Ćwiczeń nie robiłam, ale w kiosku też jest trochę ruchu. Ten kiosk jest większy od tych przeciętny czasami trzeba po papierosy na zaplecze lecieć.

Jutro są urodziny kuzyna, trochę się boje ponieważ na pewno będzie tort... Miejmy nadzieję, że jakoś uda mi się od tortu wymigać. 
Trzymajcie się chudo kruszynki!


wtorek, 8 kwietnia 2014

Mętlik w głowie

Mam mętlik w głowie. Chce być chuda. Chce jeść. Ale chce być chuda. Nie chce jeść. I tak błędne koło miałam w swojej głowie przez ostatnie dni. Na szczęście nie zawaliłam. Ja po prostu nie umiem normalnie jeść. Kiedyś umiałam jeszcze zagłuszyć uczucie winy po zjedzeniu czegoś. Już nie mam na to siły, jestem wycieńczona psychicznie. Po co mam uciekać przed moim szczęściem? Przed uczuciem bycia chudą, perfekcyjną?


Powiem szczerze, że nie mam ochoty pisać bilansów z ostatnich dni, mogę jedynie powiedzieć, że nie przekroczyłam limitu i nie jadłam żadnych słodyczy/ fast foodów. Wczoraj nic nie zjadłam, wypiłam tylko bubble tea, którą kupiłam na mieście. Zawsze chciałam spróbować tego napoju, więc nie mogłam sobie go odmówić.

Nawet jeżeli bilanse były do przyjęcia, to już gorzej było z ćwiczeniami. Zapuściłam się. Przepraszam. Dzisiaj się pozbierałam i zrobiłam te ćwiczenia. Nie ma opierniczenia się jak jakaś gruba świnia.

Bilans:
1x pieczony ziemniak (ok. 220 kcal)

Nie podoba mi się, że w Polsce nie jem zdrowo. Nie mam tutaj natomiast dostępu do zdrowej/ niskokalorycznej żywności. Jak poproszę mamę, żeby coś mi kupiła to się zacznie jej gadka: "U babci jest zawsze obiad!", "Nie będę gotowała tylko specjalnie dla ciebie!". W sumie się jej nie dziwie kto by chciał takie niewdzięczne dziecko jak ja?

Dobrze, że dzisiaj babcia w pracy była, chociaż mnie na obiad nie wołała czy coś. Pamiętam te czasy gdy 2 wafle ryżowe to był maksimum dla mnie, matki wtedy w Polsce nie było i babcia po ok. 2 tygodniach takiej diety kazała mi jeść. Mówiła, że wyglądam blado i nie widzi jak jem. Nie powiedziała chyba nic mamie, ale jest ostrożna jak mówię, że nie chce tego i tamtego na obiad.

Ćwiczenia:
50 przysiadów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
20 brzuszków
20 minut biegu
35 minut tańca
20 minut trampoliny

Zaczęłam wyzwania od nowa, żeby wszystko było perfekcyjnie. Nie chcę mieć żadnych luk w ćwiczeniach.

Postanowiłam, że nie kupię sobie nic (a jestem zakupoholiczką ;)) dopóki nie będę miała rozmiaru xs/s. Teraz najczęściej to mam s, ale czasami to już się nie zmieszczę... Eh.

Postanowiłam na blogu pisać trochę więcej o moich uczuciach. Moim strasznym problemem jest to, że nie umiem "wypuścić" swoich uczuć i wszystko w sobie chowam. A to podobno niezdrowo.

Trzymajcie się chudo kruszynki!



piątek, 4 kwietnia 2014

Trochę polskiej kuchni

Hej kochane! Przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale jak tylko skończyłam ćwiczenia i chciałam napisać posta to padłam i wstałam rano ;). Babcia skomentowała, że ładnie schudłam. Tata nic nie powiedziałam, ale zauważyłam w jego oczach, że zobaczył różnicę. Jak ja zmienię fryzurę to też nigdy nie komentuje - taki trochę cichy człowiek. Ale w sumie dla niego zaczęłam się odchudzać mógłby coś powiedzieć... Wczorajszy bilans nie był zachwycający bo wpierniczyłam całą paczkę chrupek kukurydzianych, ale na szczęście cała paczka miała jedynie 382 kcal :). W sumie te chrupki kukurydziane są raczej zdrowymi "słodyczami". Na szczęście nie zjadłam nic więcej w czwartek. Dzisiaj zjadłam 3 pierogi i szklankę rosołu, które na mnie babcia wymusiła. Ah te babcie, największy wróg osób na diecie ;).

Bilans (wczorajszy):
1x paczka chrupek kukurydzianych (382 kcal)

Bilans (dzisiejszy):
1x szklanka rosołu (98 kcal)
3x pierogi ruskie ( ok. 270 kcal)

Sama polska kuchnia, mama raczej nie kupi mi nic dietetycznego, bo powie jest obiad u babci i mam nie marudzić.

Ćwiczenia (wczorajsze):
 50 przysiadów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
35 minut tańca
20 minut biegu
20 brzuszków

Ćwiczenia (dzisiejsze):
55 przysaiów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
35 minut tańca
20 minut biegu
25 brzuszków

Zawsze jak jestem w Polsce to zachwycam się powietrzem, a dokładniej brakiem wilgoci :). Mieszkałam na dolnym śląsku, natomiast w Niemczech mieszkam niedaleko morza, przez co jest bardzo wilgotno (i zimno ;c). Dzisiaj przeczytałam też książkę "My dzieci z dworca ZOO". Przeczytałam ją w dwie dni i się zachwycam po prostu piękna książka, ba trafiła na moją listę ulubionych :D. Mama też dzisiaj dokupi mi książki, więc będę miała co czytać :). Nie mogę się doczekać końca ferii i zobaczyć minę moich koleżanek z klasy na to jak schudłam, ah kocham te oczy zazdrości gdy schudnę :).

Najchętniej ominęłabym te obiady u babci, ale to jest praktycznie niemożliwe (mieszkamy na tym samym podwórku), jak zwieję z obiadu to babcia powie mamie i będzie awantura albo coś zacznie łapać. A tego nie chcę za wszelką cenę - jak matka będzie mnie kontrolować to koniec, jest spostrzegawcza i to bardzo. No cóż ja już nie przynudzam i życzę wam udanego weekendu <3



środa, 2 kwietnia 2014

Podsumowanie SGD

Hej kruszynki, jak widzicie mam już internet i mogę pisać posty (dobrze, że tak szybko zostało to załatwione ;)). W Niemczech to co najmniej czekałabym 5 dni na internet, na szczęście w Polsce rzeczy związane z internetem załatwia się szybko.

Skończyłam SGD i wszystkie dni miałam zielone. Co prawda było czasami naprawdę trudno - głód wyżerał mi żołądek i czułam taki ból, że ryczeć mi się chciało. Ale udało mi się i jestem z siebie dumna. Teraz pojawia się pytanie, czy schudłam? Tak i to widać. Chociaż najprawdopodobniej moja ślepa rodzina nic nie zauważy... Zobaczymy co tata powie bo jutro go spotkam. Mi mama ostatnio powiedziała: "Boże Natasza ile ty schudłaś!". Ale moja mama zalicza się do dość spostrzegawczych osób, więc ni dziwota, że zauważyła zmianę. Nie wiem ile kg czy cm schudłam, bo się nie ważyłam/mierzyłam. Mam zamiar kupić tutaj w Polsce wagę, jakoś ojca poproszę, żeby mi jedną zafundował. Podsumowując polecam tą dietę i na pewno do niej jeszcze kiedyś wrócę :).

Dzisiaj dzionek był w miarę fajny, ale jestem okropnie zmęczona bo spałam tylko 2h (nienawidzę spać w samochodzie, a podczas dnia nie umiem zasnąć). Jutro zaczynam wszystkie zaplanowane ćwiczenia nie licząc trampoliny, ponieważ muszę poczekać do soboty, aż dziadek ją rozłoży (na zimę trzeba ją było schować).

Bilans:
1x szklanka rosołu (92 kcal)
2x jabłko (100 kcal)

Suma: 192 kcal / 600 kcal

Babcia wcisnęła we mnie rosół - dosłownie, ledwie ją ubłagałam jedynie o szklankę rosołu ;). Wypiłam dzisiaj litry herbaty, polska herbata jest o wiele lepsza od tej niemieckiej, potem jak wrócę to przez 2 tygodnie nie będę mogła tknąć  tej okropnej niemieckiej herbaty.

Ćwiczenia:
35 minut tańca

Dzisiaj zrobiłam tylko tańce, bo jestem padnięta i to tak mocno.


Jutro postaram sobie zrobić głodówkę, ale zobaczymy jak mi się to uda. Do jutra kruszynki <3

wtorek, 1 kwietnia 2014

Wyjazd do Polski

Hej kochane, jednak dzisiaj (dokładnie zaraz) jadę do Polski, bo jadę z chłopakiem mojej mamy ;). Dzisiaj też był ostatni dzień SGD. O diecie napiszę więcej jak będę w Polsce, ponieważ nie mam aktualnie czasu (wiadomo pakowanie itp.). Dzisiaj zjadłam tylko jabłko, ale nie ćwiczyłam, po prostu czasu nie miałam... Ale jutro zaczynam ćwiczyć tak jak to sobie zaplanowałam.

Bilans:
1x jabłko (50 kcal)

Też nie jestem pewna czy jutro zacznę z moimi ćwiczeniami bo w Polsce będę dopiero rano tzn. będę najprawdopodobniej cały dzień zmęczona, ale się postaram wykonać te ćwiczenia :). Nie wiem też kiedy będę miała internet, więc wybaczcie mi, chwilę nieobecności, na pewno skomentuje wasze blog zaraz po tym jak będę miała dostęp do internetu. Dzisiaj parę blogów skomentowałam, ale nie zdążyłam wszystkich, za co najmocniej przepraszam.


Mnie czeka 8 godzin w samochodzie, a ja wam życzę udanej nocki :). Trzymajcie się chudo <3