wtorek, 8 kwietnia 2014

Mętlik w głowie

Mam mętlik w głowie. Chce być chuda. Chce jeść. Ale chce być chuda. Nie chce jeść. I tak błędne koło miałam w swojej głowie przez ostatnie dni. Na szczęście nie zawaliłam. Ja po prostu nie umiem normalnie jeść. Kiedyś umiałam jeszcze zagłuszyć uczucie winy po zjedzeniu czegoś. Już nie mam na to siły, jestem wycieńczona psychicznie. Po co mam uciekać przed moim szczęściem? Przed uczuciem bycia chudą, perfekcyjną?


Powiem szczerze, że nie mam ochoty pisać bilansów z ostatnich dni, mogę jedynie powiedzieć, że nie przekroczyłam limitu i nie jadłam żadnych słodyczy/ fast foodów. Wczoraj nic nie zjadłam, wypiłam tylko bubble tea, którą kupiłam na mieście. Zawsze chciałam spróbować tego napoju, więc nie mogłam sobie go odmówić.

Nawet jeżeli bilanse były do przyjęcia, to już gorzej było z ćwiczeniami. Zapuściłam się. Przepraszam. Dzisiaj się pozbierałam i zrobiłam te ćwiczenia. Nie ma opierniczenia się jak jakaś gruba świnia.

Bilans:
1x pieczony ziemniak (ok. 220 kcal)

Nie podoba mi się, że w Polsce nie jem zdrowo. Nie mam tutaj natomiast dostępu do zdrowej/ niskokalorycznej żywności. Jak poproszę mamę, żeby coś mi kupiła to się zacznie jej gadka: "U babci jest zawsze obiad!", "Nie będę gotowała tylko specjalnie dla ciebie!". W sumie się jej nie dziwie kto by chciał takie niewdzięczne dziecko jak ja?

Dobrze, że dzisiaj babcia w pracy była, chociaż mnie na obiad nie wołała czy coś. Pamiętam te czasy gdy 2 wafle ryżowe to był maksimum dla mnie, matki wtedy w Polsce nie było i babcia po ok. 2 tygodniach takiej diety kazała mi jeść. Mówiła, że wyglądam blado i nie widzi jak jem. Nie powiedziała chyba nic mamie, ale jest ostrożna jak mówię, że nie chce tego i tamtego na obiad.

Ćwiczenia:
50 przysiadów
100 skoków na skakance
50 pajacyków
20 brzuszków
20 minut biegu
35 minut tańca
20 minut trampoliny

Zaczęłam wyzwania od nowa, żeby wszystko było perfekcyjnie. Nie chcę mieć żadnych luk w ćwiczeniach.

Postanowiłam, że nie kupię sobie nic (a jestem zakupoholiczką ;)) dopóki nie będę miała rozmiaru xs/s. Teraz najczęściej to mam s, ale czasami to już się nie zmieszczę... Eh.

Postanowiłam na blogu pisać trochę więcej o moich uczuciach. Moim strasznym problemem jest to, że nie umiem "wypuścić" swoich uczuć i wszystko w sobie chowam. A to podobno niezdrowo.

Trzymajcie się chudo kruszynki!



7 komentarzy:

  1. Cieszę się, że dobrze Ci idzie mimo kilku opuszczonych ćwiczeń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym postanowieniem odnośnie kupowania to świetny pomysł, ale ja bym chyba nie wytrzymała ;-;
    Mam podobnie z tym mówieniem, że "tego nie zjem, tamtego też" - po kilku takich akcjach mama zaczyna uważniej przyglądać się temu kiedy jem, co jem... Eh.
    Powodzenia w wyzwaniach i diecie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę spróbuj się przemęczyć, bo babci może być smutno, że przyjechałaś i nie chcesz jeść u niej, a wiesz jakie są babcie... pewnie gotuje myśląc o tobie... chyba, że to ta inna babcia... która nie karmi do granic możliwości.
    I możesz to nadrabiać ćwiczeniami właśnie... w nich cała nadzieja ;)

    Też byłam, ale utyłam... :D
    Ale po coś walczyć trzeba... dobrze, że taki cel sobie wyznaczyłaś... motywacji nigdy za wiele ;)

    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nie przekroczyłaś bilansów :) A ćwiczeniami się nie przejmuj w końcu robisz ich całkiem sporo :D Co do uczuć to myślę, że dobrze, że postanowiłaś się otworzyć-w końcu razem raźniej. A każdy ma w sobie taką stronę, którą ciężko jest przed kimś otworzyć, więc na początku może Ci być ciężko pokazać siebie z tej najbardziej skrytej strony, ale po jakimś czasie to będzie już dla Ciebie normalne i nie będziesz kryła tego co czujesz. Trzymam kciuki kochana i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez nie umiem sie przed nikim otworzyf. Racja... To nie zdrowo. Więc najlepsze rozwiązanie to blog :)
    Ćwiczenia to jedno ale jednak najważniejsza jest dieta. Dobrze ze nie przekroczylas zaplanowanych bilansów.
    u mnie w domu tez pewnego rodzaju rygor. Mama sie strasznie czepia ze nie jem tefo co babcia ugotuje ale ona ma taka staropolska kuchnię w ktorej pełno alcu albo proste potrawy bo sie kobiecie nie chce nic wykwintnego robic - glownie kluski z sosem albo placki... Fuuu... To. Chyba sttaly powod moich kłótni z domownikami...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi blog pomaga w uczuciach. Jak się wyrzuci wszystkie te rzeczy, których nie można powiedzieć na głos jest o wiele łatwiej.
    Co do jedzenia to staraj się cieszyć z wizyty w Polsce, oczywiście warto trzymać dietę, ale wiadomo też, że takie odwiedziny są dietowo trudne.
    Trzymam kciuki, za jedzenie i za wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, jesteś tak silna! Pamiętaj tylko, że niejedzenie spowalnia metabolizm. Jedz chociaż 3 małe posiłki dziennie :)
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń