niedziela, 27 lipca 2014

La faim pour l'auto-destruction

Nie lubię francuskiego, ale jakoś dzisiaj ładnie dla mnie brzmi ♥.

Nic specjalnego ostatnio się nie wydarzyło, więc nie mam o czym zbytnio pisać, ale postanowiłam, że napiszę. Przecież obiecałam sobie, że mój blog będzie bardziej aktywny. 

Jest naprawdę za gorąco. Trudno się śpi, myśli i cokolwiek robi. Ale za to jeść się nie chce. Coś za coś nie? ;)

Ostatnio okres mi się spóźnia mam nadzieję, że się pojawi, ponieważ jego brak już odczuwam i to za mocno. Otóż jak jestem przed okresem to najchętniej zjadłabym wszystko + wahania nastroju. Podczas okres oprócz bólu i braku apetytu nic mnie nie nawiedza, ale okres przed okresem jest nie do wytrzymania... Dzisiaj jak pisałam list motywacyjny (moja nowa szkoła ma firmę w której pracują uczniowie od 9 klasy dlatego też musiałam napisać list motywacyjny) to się rozryczałam. Po prostu miałam dość wszystkiego. Szkoły, pogody, pisania głupiego listu motywacyjnego. Och masakra z tymi wahaniami nastroju...

Nie mogę się doczekać, aż będę w Polsce i będę mogła w końcu biegać! Brak sportu przez 6 tygodni to naprawdę koszmar, nie uwierzycie jak można się zmęczyć nie wykonywaniem trudniejszych czynności ruchowych. 

Bilans:

5 marchewek - 65 kcal
2 jabłka - 100 kcal
1 banan - 90 kcal

Suma: 255 kcal

Jutro nie wiem jak zjem z powodu okresu, którego nie mam. Najchętniej zrobiłabym głodówkę, ale wolę nie igrać z ogniem...


Miłej nocy!

PS. Zmieniłam nick i avatara, więc się nie zdziwicie jak mnie nie poznacie pod waszymi postami c:

6 komentarzy:

  1. "Oj kochana widzę, że mamy dość dużo wspólnego. Obie uciekamy od uczuć. Chociaż niejedzenie to też ucieczka od realnych problemów nieprawdaż? Jesteśmy tego świadome, w pewnym sensie tego chcemy, w pewnym sensie nie. "

    Z jednej strony nie mam w sobie słów i nie wiem, co napisać. Z drugiej mam ich aż zbyt wiele i kiedy zacznę je wylewać, przebiję długością komentarza Twój powyższy post. Powiem tylko, że w zasadzie to ja nie wiem, co ja robię. Nie chcę teraz myśleć o tym wszystkim, nie chcę wracać do źródła tego wszystkiego. Przerosło mnie to. Życie. Wiele w nim spraw, takich poważnych, takich dorosłych. Ja nie chcę. Wolę uciec, tutaj jest mi wygodnie i wiem... Wiem, z czym to się wiążę.

    Jeśli zechcesz, napisz kiedyś na swoim blogu tą historię o Twoim tacie. Napisz więcej o tym, dlaczego tutaj właściwie jesteś. "Obie uciekamy od uczuć" Obie gramy twarde? Zawsze dojrzałe, zbyt dojrzałe. I właśnie. Ja się już zderzyłam z całą tą dorosłością. Byłam dorosła, będąc dzieckiem i teraz już nie mam siły. Nie mam siły. Nic mnie nie obchodzi. Nawet to, że na moim blogu pewnie znowu stanę się guru jakichś głupich zafascynowanych takim chudnięciem dziewczyn. Trudno. Nie zbawię świata. Mam swoje powody, by tutaj być.

    To smutne, ale... chociaż życzę Ci jak najlepiej (przez co należy rozumieć - błagam, zacznij jeść więcej, jakie głodówki? da się chudnąć zdrowo...), to cieszę się też, że jesteś tutaj. Poza Tobą i niewieloma jeszcze dziewczynami, mam wrażenie, że reszty w tym świecie nie ma. Ich blogi to tandetne podróby, a to pod naszymi kryje się... miałam nie wracać do źródła? Wszystko jest okej, no przecież jest.

    Gdy ktoś Cię pyta, odpowiadasz, że wszystko w porządku, prawda?

    Nataszo, dziwnie mi będzie nie myśleć o Tobie Nakashima. Ale jakoś to udźwignę :) Mam nadzieję, że będziesz dzielnie walczyła o swoje szczęście. I że kiedyś będziesz szczęśliwa. Hmm. I mam też nadzieję, że będziesz częściej pisała. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dwie kwestie.

      Co do książek - ja z kolei lubię czuć, że książka jest taka moja. Stąd czasami coś w niej zaznaczam. Ale wyłącznie ołówkiem. Dbam o książki. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej.

      Post dodałam wcześnie, faktycznie to nie w moim stylu. Ale miałam złe myśli i chciałam, żeby pochłonęło mnie pisanie posta. Tak wyszło jakoś po prostu.

      Usuń
  2. Też nie lubię francuskiego, a muszę się go uczyć XDD Widzę zmiana nazwy, początek zmian na lepsze? ;> U mnie też takie upały więc łączę się w bólu.. I bardzo dobrze, że nie chce się jeść, wyjdzie to na dobre. Tylko pij dużo przy takich upałach ;)
    No niestety takie uroki bycia kobietą.. też wariuje przed okresem.. Pociesz się, że to tylko kilka dni, wytrzymasz ;) Domyślam się, że brak ćwiczeń musi być męczący, ale już niedługo będziesz mogła do nich wrócić. Lepiej nie ryzykuj głodówką, bilans cudny <3 Trzymam kciuki żebyś wytrwała ten ciężki czas. Potem już będzie tylko lepiej. Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, kochanie ! Gratuluje malutkiego bilansu i chęci do ćwiczeń
    Zapraszam do mnie : http://socjopatk-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochanie. Zazdroszczę bilansu u mnie było dziś troszkę gorzej. Naszła mnie nie ogromna ochota na słodycze i nie wytrzymałam. Koniecznie zacznij uprawiać sport. Uwierz mi to wiele daje, przede wszystkim mamy większą świadomość, że pokonujemy granice naszej wytrzymałości, a to świadczy, że jesteśmy silne.
    Ja dopiero zaczynam z blogowaniem. Jeżeli mogłabyś to zajrzyj ;) http://milczeniestokrotki.blogspot.com/
    P.S
    Jestem z tobą już od dawna. Trzymam kciuki za ciebie. ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nienawidzę tego okresu, zwłaszcza złego nastroju i drażliwości, a co za tym idzie - apetytu na słodycze. Najlepiej wyjść z domu na długi spacer i być jak najdalej od jedzenia :D

    OdpowiedzUsuń